
fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska
Powoli mijający już rok 2020 był, mówiąc najdelikatniej, do inNych niepodobny. Dla niektórych z nas niestety tragiczny w skutkach, innym ukazujący nowe perspektywy. Najważniejsze, że nikt z nas nie był w tym wszystkim sam. Bardzo dziwną i trudną sytuację dzieliliśmy ze sobą w jakimś sensie globalnie.
Mnie ten rok przyniósł gigantyczną życiową rewolucję, która by się nigdy nie wydarzyła, gdyby nie droga wewnętrznych przemian, z której już nigdy nie chciałabym zawrócić… Z przyjemnością więc sama przypomnę sobie tegoroczne blogowe wpisy, wybierając, jak co roku, najważniejsze dla siebie.
1. Styczeń 2020
Poniższy wpis był dla mnie przełomowy nie tylko spośród wszystkich napisanych w styczniu, ale i całym roku. Być może również (o ile nie przede wszystkim) z powodu dalszego ciągu tej niesamowitej historii, który jestem Czytelnikom winna. Oczekujcie więc kontynuacji w następnym roku.
2. Luty 2020
Tekst, do którego od czasu do czasu muszę wrócić, to „Nie jestem hipopotamem”. Napisałam w nim:
Nie wolno nam też zapominać, że komunikat nadawcy niesamowicie rzadko jest rzeczywiście związany z jego odbiorcą. Ludzie mierzą nas swoją miarą, a często też miarą własnych lęków i niepewności. Na ogół to, co wypowiadamy, mówi dużo więcej (jeśli nie wyłącznie) o nas samych, niż o tych, do których nasze słowa kierujemy. Ta wiedza również bardzo pomaga odnaleźć właściwą perspektywę. Każdy człowiek nakłada na rzeczywistość (czy faktycznie istnieje jedna?) swoje własne filtry.
I choć wiem, że tak właśnie jest, regularnie ulegam manipulacjom toksycznych osób, dając się zasmucać lub wpędzać w poczucie winy, jeśli ktoś ma tylko kaprys, żebym poczuła się źle. Widać tę lekcję odrabiam wyjątkowo długo, ale wierzę w to, że świadomość jest już połową sukcesu.
3. Marzec 2020
Marzec był dla mnie niesamowicie burzliwy. Moja dopracowana do perfekcji racjonalność została poddana najwyższej próbie – próbie uczucia. Miłość nie sprzyja logice, jednak znalazłam się w sytuacji, w której musiałam wykazać się cierpliwością, więc dłużący mi się niemiłosiernie czas postanowiłam spożytkować na filozoficzne rozważania, czym miłość tak naprawdę jest. Zaczęłam się uważnie przyglądać rozmaitym jej interpretacjom i wybierać z nich te, które – wdrożone w życie – mogłyby mnie usatysfakcjonować i rozwinąć. Zrozumiałam szybko, że udany związek mogą tworzyć tylko dwie niezależne od siebie, w pełni wolne i szczęśliwe osoby. Obsesyjne kontrolowanie partnera jest oczywiście toksyczne, ale dawanie pełnej niczym nieograniczonej wolności ukochanej osobie wcale nie jest takie znowuż proste. Uzmysłowiłam sobie jednak, że ta droga – choć trudna i pełna ciężkiej pracy nad sobą i własnym ego – jest jedyną właściwą. Czas udowadnia mi, że się nie pomyliłam.
4. Kwiecień 2020
Nowa sytuacja, w której się wszyscy od połowy marca 2020 znaleźliśmy, jednych przeraziła, innych załamała, jeszcze innych trochę nawet ucieszyła. Część osób z kolei zauważyła też, że ich pandemiczny tryb życia niewiele się różni od tego prowadzonego przez nich do tej pory. Należałam do ludzi, którzy postanowili przyjąć tę dziwną jednak mimo wszystko sytuację z pokorą i popełniłam na ten temat wpis.
5. Maj 2020
Podstawową funkcją mojego bloga miało być moje własne zrozumienie siebie. Pewien mój majowy tekst dość dobrze chyba mnie do tego przybliżył.
6. Czerwiec 2020
Jednym z ważniejszych dla mnie czerwcowych tekstów był ten, w którym postanowiłam rozprawić się z mitem głupiej cycatki. Mitem, który powielają zarówno niektórzy panowie, jak i – co przerażające – panie. Pomysł, że biuściasta seksbomba może być spełnieniem seksualnych marzeń, ale intelektualnym wyzwaniem to już na pewno nie, podszyty jest oczywiście ogromnym męskim intelektualnym kompleksem. Być może zresztą bierze się on stąd, że męski seksapil rzadko kiedy tkwi w samej fizyczności, natomiast u kobiet może być on zupełnie od intelektu oderwany, więc jeśli pozna się szalenie pociągającą seksualnie kobietę, która na dodatek po odezwaniu się oszałamia swoim mózgiem, można dojść do słusznego wniosku, że kobiety są wyższą formą życia. I najwyraźniej niektórych panów ten fakt przerasta.
7. Lipiec 2020
W lipcu przeczytałam i zrecenzowałam na blogu fantastyczną książkę „Jak nie dać sobą manipulować” (którą dostałam miesiąc wcześniej na imieniny) autorstwa mojej ukochanej Christel Petitcollin. Czy już umiem sobie radzić z manipulatorami w swoim życiu? Oczywiście, że nie, bo nauczenie się tego jest procesem, w dodatku wcale niekrótkim. Wiem już jednak, jak ich rozpoznawać, a to spory sukces. Do wpisu dołączyłam też swój cover piosenki „Grave” Summer Walker. Zarówno doskonały oryginał, jak i moja skromna wersja bardzo dużo dla mnie znaczą.
8. Sierpień 2020
Im głębiej zanurzam się w swoje pandemiczne wpisy, tym trudniej wybrać mi tylko jeden z każdego miesiąca. Nie będę się więc ograniczać – ten rok zdecydowanie różnił się od pozostałych, więc i jego podsumowanie będzie nieco inNe. Z sierpniowych tekstów wybieram dwa: jeden, w którym opisuję drogę przemian, na której się nieoczekiwanie znalazłam i drugi, będący recenzją niesamowitej płyty „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” Kur, ale też równocześnie opisem mojego pierwszego spotkania z charyzmatycznym Tymonem Tymańskim.
9. Wrzesień 2020
We wrześniu poruszyłam jeden z ważniejszych tematów – zaproponowałam Czytelnikom rozmowę o seksie. Dostałam od Was wiele wiadomości, w których dziękowaliście mi za ten wpis. Cieszę się, że został tak ciepło odebrany. Cieszę się też, że moje erotyczne gadżety okazały się całkiem fotogeniczne.
10. Październik 2020
Październik obfitował we wpisy, którymi bardzo chciałabym się podzielić z jak największą liczbą osób. Wyróżnię trzy, bardzo dla mnie istotne. Pierwszy opowiada (również fotograficznie) o tym, co byłoby, gdybyśmy uwierzyli w to, że zdanie innych ludzi na nasz temat jest prawdą obiektywną. Drugi kieruję przede wszystkim do dzieci (bo niestety w dorosłych wierzę już coraz mniej), wyjaśniając świętość słowa „nie”. Trzeci jest pierwszym w historii mojego bloga wpisem halloweenowym – sam proces jego powstawania (piszę także o stronie graficznej) niesamowicie mnie podekscytował. Zmierzam się w nim z tematem strachu oraz swoich niedawno zdiagnozowanych zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Po raz pierwszy łączę też piosenkę ze swojej najnowszej, niedokończonej jeszcze płyty.
11. Listopad 2020
Od października moje życie znów się trochę zmieniło za sprawą niesamowitej inicjatywy Strajk Kobiet Podhale. Poznanie w tak krótkim czasie tylu wspaniałych osób (głównie kobiet, choć nie tylko), robienie rzeczy, poczucie rzeczywistego działania i sprawczości, kiedy tylu ludzi wokół ogranicza się jedynie do narzekania, dało mi fantastyczną energię i siłę. Działanie w grupie uczy sztuki kompromisu, co nie jest trudne, kiedy mocno wierzy się we wspólny cel. Zrozumiałam też, że pisanie, w które zawsze wierzyłam, naprawdę jest moją bronią. Tak powstała w listopadzie nowa kategoria, którą przyjęła formę e-gazety strajkowej – „Halny – wiatr zmian”, wypełniona moimi relacjami kolejnych naszych manifestacji oraz wpisami dotyczącymi obecnej sytuacji politycznej. Oprócz własnych tekstów polecam w niej także artykuły, które zrobiły na mnie duże wrażenie.
W listopadzie przeczytałam też najgorszą książkę w swoim życiu (wyłączając z tego zestawienia lektury szkolne). Pech chciał, że była to akurat pierwsza biografia mojego taty. Są momenty, w których jego przekora mnie nie śmieszy – czytanie tego dzieła było jednym z nich.
12. Grudzień 2020
W kończącym się dziś grudniu bardzo trudno było mi poczuć świąteczną atmosferę. Trochę na pewno pomogło mi przygotowywanie bożonarodzeniowego wpisu oraz dekorowanie mieszkania, ale mimo wszystko chyba nie udało mi się tak do końca wejść w klimat, który dopiero niedawno polubiłam. Teksty, które wybrałam to: list do znajomych sympatyków partii obecnie rządzącej, którego myślą przewodnią jest zbudowanie dialogu między jedną a drugą częścią podzielonego przez polityków społeczeństwa oraz mój ostatni wpis o mitach, którymi skrzywia się ludzi już we wczesnym dzieciństwie.
13. Najczęściej czytane
teksty 2020 roku
Przyjrzałam się blogowym statystykom i z zaciekawieniem zauważyłam, że trzy najczęściej klikane przez Czytelników teksty dotyczą tematów politycznych. Pierwszy z nich jest właściwie polityczno-językowy, dwa kolejne pochodzą ze wspomnianej wcześniej e-gazety strajkowej „Halny – wiatr zmian”. Zakładając bloga, nie myślałam, że kiedykolwiek przyjdzie mi poruszać w tekstach tematy polityczne. Z drugiej strony wtedy nie myślałam też, że kiedykolwiek będę poszukiwana przez policję (o czym wytrwali Czytelnicy dowiedzą się już w następnym roku)…
❣️Wszystkim składam nNajserdeczniejsze życzenia noworoczne – wewnętrznego spokoju i harmonii, zintegrowania z samym sobą, zdrowia, szczęścia i miłości w każdej możliwej formie, zaczynając oczywiście od tej najważniejszej, czyli miłości własnej❣️
P.S. Na deser łączę energetyczną piosenkę Beyoncé – artystki, która już od jakiegoś czasu urzeka mnie bijącą z siebie wewnętrzną integralnością. Bez względu na to, czy jej najnowsze dzieła trafiają w mój gust, czy nie (bo bywa z tym różnie), mam poczucie, że uderzająca z nich siła świadczy o tym, że Beyoncé odnalazła swoją drogę i robi to, w co autentycznie wierzy. To naprawdę piękne.

































