
wytwórnia: Neigong Music
rok wydania: 2019
Jakiś czas temu we wpisie z okazji Dnia Mężczyzn wspominałam o stopniowym pokonywaniu swojego irracjonalnego lęku przed Tymonem Tymańskim. Szło mi (to pokonywanie) dosyć opornie do momentu, w którym dostałam wspaniały prezent – najnowszą jego płytę zatytułowaną „Paszkwile”. (Na marginesie, to naprawdę fantastyczne słowo, którego pierwsze spolszczone zapisy datuje się już na drugą połowę XVI wieku.) Mój lęk ustąpił absolutnemu zachwytowi i wzruszeniu. Te z kolei towarzyszą mi zawsze, kiedy czuję, że obcuję z prawdziwą Sztuką.

Co sprawia, że ta płyta jest tak wyjątkowa? Przede wszystkim jej forma. Tymański, pisząc o dzisiejszej Polsce, porusza temat niesamowicie trudny i bolesny. Robi to jednak w zaskakujący sposób… Zaczyna krążek znakomitym utworem „Pislam”. Znając go wcześniej, spodziewałam się mocnego, agresywnego albumu przepełnionego niezgodą na zastaną rzeczywistość. Dużym szokiem było więc dla mnie to, co usłyszałam później…
„Pislam” w sposób bezkompromisowy nazywa sprawy po imieniu. Refren („Pislam, Pislam, über alles”) nawiązuje do hymnu także przecież III Rzeszy, a fantastyczna, intrygująca muzyka przywodzi na myśl – choćby najlżejsze, ale jednak – skojarzenia z klimatem piosenek niemieckiego zespołu Rammstein. Nastrój grozy, a także bardzo czytelne potępienie głupoty i braku umiejętności wyciągania wniosków z nieodległej przecież historii, zwiastują ciężkie brzmienia, do których jednak Tymański już więcej na płycie nie wraca (nawet znakomity i zadziorny kawałek „Jestem legendą” ma całkowicie inny rodzaj pazura). Naszym uszom ukazują się przepiękne bajeczne muzyczne krajobrazy: beatlesowe chórki, powalające na kolana harmonie, fascynujące aranżacje. Czy temat stawania się zabobonnym, zakompleksionym państwem wyznaniowym już więcej się nie pojawia? Pojawia się, ale inaczej.

Motywem przewodnim płyty jest przypomnienie, że stanąć w prawdzie możemy tylko, robiąc krok do tyłu i patrząc na wszystko z szerszej perspektywy. Tymański odwołuje się w swoich tekstach do kosmosu i buddyjskich nauk. Ze wzruszającą czułością pisze o unikalnym pięknie każdego człowieka, równocześnie piętnując doszukiwanie się go jedynie w plemienności i narodowych barwach. Jeśli jesteśmy częścią jakiejkolwiek całości, to jest nią Wszechświat. Czy jest to antypolskie? W powierzchownym rozumieniu być może tak. W rozumieniu skalanym głębszą refleksją, wręcz przeciwnie. Podobnie jak dbanie o swoje miasto nie stoi w żadnej sprzeczności z dbaniem o własny ogródek przecież, tak miłość do świata czy kontynentu nie przeszkadza nam w miłości do własnego kraju, regionu czy miejscowości. Cóż warta jest nasza miłość do małej geograficznej przestrzeni, kiedy na dużo większą, tę naszą zawierającą, jesteśmy skłonni pluć jadem?

Rozdźwięk między energią pierwszej piosenki, a energią pozostałych interpretuję jako bezwzględną uczciwość. Nie sposób mówić o czymkolwiek ważnym w sposób magiczny, pomijając bolesną i niewygodną o tym prawdę. Tylko na jej fundamentach można cokolwiek zbudować.
Tymański samym stworzeniem tak doskonałej zarówno tekstowo, jak i muzycznie płyty w tym kraju i języku, pokazuje na czym polega w czasach mimo wszystko pokoju i istnienia na mapie prawdziwy mądry współczesny patriotyzm. Dziękuję wszystkim Twórcom tej płyty!

Spis utworów:
- Pislam
- Polska
- Bracie Bliźniaku
- Introspekcja
- Hej, Polaku!
- Tamte dni
- Jestem legendą
- Polska to zbiorowa halucynacja
- Zmiana
- Sekta
- Anty-Polska
- Wolność

fot. Marianna Patkowska
P.S. A na deser łączę fantastyczny teledysk do piosenki „Pislam”.
