Kochanków rozmowy… cz. 2

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Ponieważ moje, trwające już ponad rok, życie w związku obfituje w codzienną porcję dialogów, które uwielbiam, jakiś czas temu zaczęłam prowadzić na swoim fejsbukowym profilu cykl „Kochanków rozmowy”. Ponieważ cieszy się on dużą sympatią i popularnością wśród znajomych, postanowiłam opublikować go w postaci blogowego wpisu.
Wybór takiego właśnie tytułu, jak zwykle u mnie, nie był przypadkowy, lecz głęboko przemyślany. Podkreśla dwie rzeczy, bez których udany związek nie istnieje: nieplatoniczność relacji oraz rozmowę. Mam w ogóle wrażenie, że rozmawiamy ze sobą bezustanNie, nawet milcząc, choć już słyszę uchem wyobraźni przytyki Kochanka, że ja milczę zdecydowanie rzadziej. Niech Mu będzie!

Miesiąc z maleńkim haczykiem temu umieściłam pierwszy wpis „Kochanków rozmowy…”, ale że rozmawiamy cały czas, postanowiłam utworzyć odrębną blogową kategorię „Z cyklu kochanków rozmowy”, w której sukcesywnie będą się pojawiać kolejne części naszych dialogów.

☎️ Z cyklu telefoniczne kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy przez telefon…

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Kochanek dzwoni do mnie, kiedy słucham podcastu kryminalnego, więc na wszelki wypadek się upewniam:
– Nie chcę nic sugerować, ale… tak zupełnie hipotetycznie oczywiście… JAK weźmiemy ślub, to nawet jak się napijesz, nie będziesz mnie podczas wesela (czy tam, czegoś) dusił, a potem nie zepchniesz mnie ze schodów…
🤨🤨🤨 Yyyy, no nie.
– … razem ze swoją mamą?
– Aaa, że z matką jeszcze?! 🙉 Nie uradzę 🤷‍♂️
#WolałamZapytać #NoAleTrudno #NieMożnaMiećWszystkiego #Plus #JakoKobietaPoPrzejściach #OrazKobietaZPrzeszłością #ZnamTeKlimaty

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– I nie zapomnij do psychiatry zadzwonić! – rzucam na odchodne.
– Do jakiego, k…, psychiatry?
– Znaczy neurologa. Jejku, pomyliło mi się, bo to lekarz też od głowy jest. Tak czy siak, zaraz po naszej rozmowie zadzwoń i się umów, żeby nie zapomnieć.
– Przecież jest niedziela… 🤨
– Aaaaa! To nie dzwoń dziś, bo się nie dodzwonisz! Widzisz, jak to dobrze, że mnie masz?
– … jakiego, k…, psychiatry? 🙉🙉🙉
#MożeDoMojego #Właśnie #DobrzeŻeSobiePrzypomniałam #AleNieDzisiaj #BoJestNiedziela #ISięNieDodzwonię

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Możesz mówić – instruuje mnie, odbierając ode mnie telefon Kochanek, – ale głupoty, żebym nie musiał ich słuchać, bo robię właśnie księgowość i jak się j…nę, to będzie słabo.
– Ej! Ale ja zawsze mówię głupoty i mam nadzieję, że ich słuchasz…
– No widzisz… nie zawsze 🤷
#BiednejToZawszeWiatrWOczy #ŻycieJestPełneRozczarowań

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Wiesz, odkąd w pracy rzadziej bywa mój ukochany piesek, tak jakby bardziej za Tobą tęsknię – zwierzam się Kochankowi.
– O, czyli gdyby pies był tam częściej, tęskniłabyś za mną mniej?
– Kurczę, szybko się uczysz mojego sposobu zadawania pytań. Ale ja też się szybko uczę Twoich na nie odpowiedzi, więc ujmę to tak: „tego nie powiedziałam” 🤷‍♀️
#NoNiePowiedziałam #AleDojrzałamDoSzczeniaka

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy.
– Jejku, ale Ty jesteś mądry – zachwycam się mądrością Kochanka ja.
– Jak ja sobie pomyślę, jaki ja jestem, k…, mądry, to… aż mi się nie chce myśleć…
#NaJegoMiejscuMiałabymTakSamo #OhWait #PrzecieżJestemNaJegoMiejscu

Z cyklu poranne telefoniczne kochanków rozmowy…
Omawiamy badania okresowe, przypominam sobie o konieczności wybrania się do endokrynologa, na co Kochanek poleca mi kogoś:
– Jest najlepszym specjalistą w Europie!!! … co prawda od krów, ale to też ssaki 🤷‍♀️🙉🙉🙉 #CzyOnMiWłaśniePowiedziałŻeJestemGruba #ZnakZapytania #NoAleCoPrawdaToPrawda #ZTymSsaniem #ZnaczySsakiem

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– A kochasz mnie ta…
– Kocham!
– …ką jaką jestem?
– A, taką jaką jesteś? A, to nie!
🤣🤣🤣🙈🙈🙈
#CałeSzczęścieŻeDoprecyzowałam #BoŻyłabymWNieprawdzie

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Ej, no przecież niska jestem!
– Jesteś najwyższą dziewczyną, jaką miałem.
– No skoro wybierałeś się na łowy po krainie liliputów, to nie dziwota 🤷‍♀️ Mam metr 69 (😈 przypadek? 😈). Modelką mogłabym zostać dopiero za 6 centymetrów 🤷‍♀️
– No i całe szczęście, że nie zostałaś modelką! Już widzę te memy z Twoich upadków, bo „nie trafiłaś w wybieg” 🙉
🤣🤣🤣 #CoRacjaToRacja #ZgrabnośćRuchów #IGracja #NieSąMoimiNajmocniejszymiStronami #AleMamZaToŚwietnyBiust #INieZawahamSięGoUżyć

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Poirytowany Kochanek:
– Kupiłem ekspres do kawy. Ma funkcję wyświetlania w siedmiu językach. K…a, ekspres poliglota, a nie umie kawy zrobić!
#MyślęŻeMimoWszystko #WartoDocenićJegoWalory

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Hej! Jak masz bułkę i kroisz ją na dwie części, to… jak nazwać każdą z nich? – pytam Kochanka.
– 😳😳😳 No… górna połowa bułki i dolna połowa bułki… 😳😳😳
– I tak ludzie serio mówią?
– Yyyy, no tak.
– A, ok, dzięki.
#MójŁącznikZeŚwiatem #TrudneŻyciePisarza #ProzaŻycia #TakaSkomplikowana

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Zaczęłam terapię online i opowiadam Kochankowi, że w odróżnieniu od innych terapeutów, ten robi notatki, co jest ważne, zwłaszcza na początku.
A na to Kochanek, racjonalnie:
– Może też ma uszkodzenie mózgu?
🤣🤣🤣🙈🙈🙉 #JakOnJużCośPowie #BoPamiętacieŻeMiałWypadek #IPoważneUszkodzenieMózgu #Prawda #ZnakZapytania

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Kochanek w delegacji, więc jako kobieta idealna załatwiłam mu nocleg… Wiem już, że muszę się trochę podciągnąć w tej kwestii, bo chyba znalazłam mu najgorszą dziurę do spania na całym Śląsku. No więc dzwonię do niego rano.
– Cześć, nie przeszkadzam?
– Czekaj! Laski, sio mi z tu z łóżka! Hej, już nie!
– … mówiłeś do karaluchów?
#ZJakiegośPowodu #WydałoMiSięToLepszymScenariuszem #NiżMówienieDoSiebie

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Chciałabym – odpowiadam na jakieś nieistotne pytanie Kochanka.
– „Ssałabym, ssała” – intonuje mi przez telefon piosenkę Formacji Nieżywych Schabuff Kochanek. – Wiesz, w ogóle przeróbmy ten tekst i zróbmy parodię. Ja się przebiorę za takie wielkie prącie.
– A ja za wielkie usta!
– Ciekawe tylko, gdzie wypożyczyć kostium wielkiego prącia i wielkich ust 🤔
– Kurczę, nie chcę Cię martwić, ale to mi przypomniało taką scenę z filmu „I kto to mówi”, kiedy John Travolta i Kirstie Alley śpiewają i tańczą nad swoim dzieckiem z deską klozetową, a ono tak na nich patrzy i myśli: „mam rodziców głupków” 🤷‍♀️
– Spoko, nasze będzie śpiewać ”Jeb…tych rodziców mam” 🎶🎶🎶
🤣🤣🤣 #NaBankTakWłaśnieBędzieŚpiewać #ObyCzysto #PoMnie #IRytmicznie #PoKochanku

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Już po? I jak? Kupiłeś wszystko w Biedrze?
– Nie no, jeszcze trochę w niej zostało 🤷‍♂️
🤣🤣🤣 #CałeSzczęście #Kupuj #IDajKupowaćInnym

☕ Z cyklu poranNe kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy rano…

Z cyklu poranne  kochanków rozmowy…
– Kurczę, właśnie poznałam nowy psychologiczny termin: „regres psychiczny” . Polega to na tym, że kiedy jakaś sytuacja przypomni ci traumę z przeszłości, to cofasz się emocjonalnie do wieku, w którym spotkało cię coś złego – np. lat 5, 7 czy 12… To tyle tłumaczy u mnie w ogóle! Wow! – opowiadam Kochankowi.
– Czy Ty nie mogłaś mi na początku związku dać jakiejś instrukcji obsługi do Siebie? 🙉
– W sumie… mogłam, ale się bałam, że jak ją przeczytasz w całości, to nie będziesz już chciał ze mną być…
– Wiesz, dla takich cycków jestem w stanie wiele wytrzymać.
– Naprawdę?
– No a nie widzisz, ile już dla nich wytrzymałem?
– W sumie racja 🤷‍♀️
#PrzedmiotoweTraktowanieJestZaBardzoDemonizowane #ACzasemJestReceptąNaUdanyTrwałyZwiązek #BoŻeMózgMamŚwietnyToPrzecieżSamaWiem

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
Rano budzi nas tupanie ptaków (mieszkam na poddaszu).
– Co to? – pyta mocno zdziwiony Kochanek.
– To tylko ptaki – odpowiadam zaspana i przyzwyczajona.
– Ale… wszystkie? 😱  Że się tak umówiły, że „idziemy potupać do Patkowskiej”?
🤣🤣🤣 #NaToWychodzi #ZwłaszczaŻeLubięPtaki #Zwłaszcza #CoNieBędzieZaskoczeniem #Duże

Z cyklu poranne kochanków videorozmowy
– Już chciałam powiedzieć, że jesteś taki seksowny – zaczynam,  – ale zauważyłam fragment Twojej piżamki i przypomniałam sobie, że ma długie rękawy 🙈
– Nie gadam z Tobą!
#PiżamyToZłoWCzystejPostaci

🫖 Z cyklu popołudniowe kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy po południu…

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
– Wiesz, tak się właśnie zastanawiam – zaczynam. – Pamiętasz, jak dwa dni temu wieczorem powiedziałam ci, że znalazłam w internecie dużo nagrań (trwających od trzech do ośmiu godzin) deszczu w bibliotece i ty na to powiedziałeś, że „to ciekawe”?
– No, pamiętam.
– To właśnie coś mnie tknęło i zaczęłam się zastanawiać… Czy ty przypadkiem nie mówiłeś ironicznie?
– 😯 Yyyyy…. No przecież… oczywiście, że mówiłem.
– No, to jakby Asperger mi się cofał, bo… zauważyłam to!
– Zauważyłaś po jednym dniu i uważasz, że Asperger ci się cofa?
– Po dwóch dniach!
– Po dwóch dniach… 🙉🙉🙉
#AleZauważyłam #TegoŻeMniePodrywałNaPrzykładNieZauważyłam #CieszmySięZMałychAleJednakPostępów

🤯 Z cyklu o snach kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy też, zazwyczaj przez telefon, o… moich snach…

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Miałam mega dziwny sen. Najpierw gdzieś pojechałam i musiałam zdążyć na autobus powrotny, a to były Czechy w ogóle i się przestraszyłam, że ten autobus na mnie nie poczeka…
– … nie poczecha…
– 🤣🤣🤣 Tak. A potem okazało się, że to pułapka i chcieli mnie zgwałcić… Tak się bałam…
– Już ja uwierzę, że się gwałtu bałaś!
– No ok, nie bardzo, ale trochę się bałam.
– … że jacyś tacy rachityczni ci gwałciciele?
– … tak.
#TrochęHardcorowaOSnachRozmowa #AleŻycieToNieTylkoPotylicznaPoprawność #Tak #NapisałamPotyliczna

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– No czasem opadają mi ręce – stwierdza Kochanek po wysłuchaniu mojego snu. – Masz w pracy nieprzyjemną sytuację z jakimś pijakiem, a potem Ci się śni, że jestem agresywnym alkoholikiem, który Cię bije… 🙈
– Wiesz, mam różne lęki, które przez podświadomość dostają się do moich snów…
– To też mnie martwi. Widzisz, z jednej strony jesteś bardzo mądra, a z drugiej, niektóre Twoje lęki są kosmicznie nielogiczne.
– Lęki z założenia nie są logiczne. Ale dobra wiadomość jest taka, że ja myślę na tych dwóch płaszczyznach równolegle. Myślę logicznie, rozumiem Twoje racje i umiem ocenić, co w moich lękach jest absurdalne, nawet jak je równocześnie czuję. Wiesz, to trochę tak, jak telefon z dwiema kartami SIM.
– Tylko że Ty masz drugą kartę SIM do innego świata! Jedna uznaje grawitację, a w drugiej grawitacja nie istnieje! 🙉 Tak to jest, jak spotka się materia z antymaterią. Kompletna anihilacja.
#NadalNieRozumiemCoWTymZłego #JestNaPewnoCiekawie #INaPewnoNieMożnaSięZeMnąNudzić

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Taki dziwny sen miałam…
– Ooo!
– Tak. To ciekawe w ogóle, bo wczoraj w realu kupiłam w Biedrze najtańszy płyn do mycia naczyń i nawet specjalnie patrzyłam, żeby był za dwa złote z czymś, a nie trzy! Kupiłam taki różowy. I dokładnie on mi się śnił. Że pojechałam gdzieś z nim tramwajem i zgubiła mi się do niego zakrętka. I byłam taka zła… Nawet zła podwójnie, bo po skasowaniu biletu uświadomiłam sobie, że bardziej mi się opłacało wziąć jednak dobowy. No i poszłam do sklepu kupić siatkę, żeby ten mój różowy płyn się nie rozlał. W sklepie naszła mnie refleksja, że może jednak kupić nowy płyn z zakrętką, ale wszystkie Ludwiki były za 15 złotych i jak pomyślałam, że ten mój był taki tani, to zrobiło mi się tak przykro i szkoda, że wzięłam darmową siatkę i się obudziłam.
– No tak… Taniego płynu bardziej szkoda, niż drogiego – w sumie logiczne 🤷‍♂️ – stwierdza Kochanek.
– O kurczę, a wiesz, że tak teraz… po przemyśleniu, to faktycznie… może nie było to najbardziej logiczne… 🤔🤔🤔
– 🙉🙉🙉
#ATrzebaWamWiedzieć #ŻeJestemOsobą #KtóraPoZakupieBiletuDobowego #PotrafiNaTrasieJednegoTramwaju #AlboAutobusu #PrzesiąśćSięKilkaRazy #ObyTylkoJedenPrzejazd #WyszedłJakNajtaniej #ChociażWSumie #WcaleWamNieTrzebaWiedzieć

P.S. Na deser łączę pasującą przesłaniem piosenkę Dolly Parton, gdyż oboje z Kochankiem jesteśmy ogromnymi fanami jej cudownego biustu!

Kochanków rozmowy…

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Ponieważ moje, trwające już ponad rok, życie w związku obfituje w codzienną porcję dialogów, które uwielbiam, jakiś czas temu zaczęłam prowadzić na swoim fejsbukowym profilu cykl „Kochanków rozmowy”. Ponieważ cieszy się on dużą sympatią i popularnością wśród znajomych, postanowiłam zrobić dziś sobie prezent urodzinowy, publikując go w postaci blogowego wpisu.
Wybór takiego właśnie tytułu, jak zwykle u mnie, nie był przypadkowy, lecz głęboko przemyślany. Podkreśla dwie rzeczy, bez których udany związek nie istnieje: nieplatoniczność relacji oraz rozmowę. Mam w ogóle wrażenie, że rozmawiamy ze sobą bezustanNie, nawet milcząc, choć już słyszę uchem wyobraźni przytyki Kochanka, że ja milczę zdecydowanie rzadziej. Niech Mu będzie!

☎️ Z cyklu telefoniczne kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy przez telefon…

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Brakuje mi Ciebie – zaczynam zalotnie ja.
– W sensie nazbierało Ci się w zlewie naczyń do mycia?
– Tak.
#ZaDobrzeMnieZna #NieZNimTeAkuratNumerki

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– No po wypadku to w ogóle nie mogłem oglądać nawet jazdy na nartach w telewizji, bo mi się kręciło w głowie i ta myśl, że ktoś się przewróci i połamie sprawiała, że odczuwałem fizyczny ból – zwierza się Kochanek.
– Doskonale to rozumiem! To powód dla którego nie oglądam pornoli z czarnoskórymi mężczyznami. Też od patrzenia wszystko mnie w środku boli.
– … dlaczego Twoja analogia mnie nie dziwi…
#ZupełnieNieWiem

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Wysłałam Kochankowi piosenkę, którą właśnie nagrałam a cappella  w szafie.
– Kurczę, nie mieści mi się w głowie, że można mieć taki słuch i śpiewać tak bezbłędnie czysto. Nie lubię Cię.
– Jak coś – podpowiadam, – to moja mama ma jeszcze lepszy.
– Ale przynajmniej nie śpiewa. Nie dość, że masz najlepsze cycki, to jeszcze najpiękniejszy głos i niesamowity słuch. Spadaj, nie gadam z Tobą. Może jutro mi przejdzie.
„Kurczę, biedny” – pomyślałam. – „Na jego miejscu też bym sobie zazdrościła… biustu” 🤷‍♀️
#Proste

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Cholera, potrzebuję dwudziestkępiątkę – stwierdza Kochanek.
– Ej, no już bez przesady! Masz trzydziestkępiatkę! To 18 lat różnicy, weź wyluzuj, Chłopie! – bulwersuję się ja.
– …a mam pięćdziesiątkę – kontynuuje On.
– No pięćdziesiątkę już miałeś.
– LEKARSTWA LICZĘ, Głupolu! 🙄😑🙉
#NoINieMógłTakOdRazu #TylkoWNiepewnościCzłowiekaTrzyma #ATakByTheWay #TrzydziestkipiątkiSąNajlepsze

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Jak pracowałam w wypożyczalni strojów narciarskich, za każdym razem musiałam wietrzyć po Chińczykach. Nie chodziło absolutnie o higienę, tylko prawdopodobnie to, co jedzą. To był zawsze bardzo specyficzny zapach smażonego ryżu. I chyba oleju. Nie chcę, żeby to zabrzmiało rasistowsko… 🙈
– … po prostu czułaś ryżkomfort 🤷‍♂️
🤣🤣🤣 #KochanekMaZawszeNajlepszePuenty

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Ja, wykończona po pracy:
– Ale nie myślisz, że jestem cieniasem?
– Podejdź do lustra i sprawdź, bo naprawdę NIE JESTEŚ!
– NO WIESZ??? Już mogłeś sobie darować takie przytyki do mojej wagi!!!
– 🙉🙉🙉
#NoJużNaprawdę #Mógł

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– I naprawdę tak za mną tęsknisz? – pytam pozytywnie zaskoczona ja.
– Naprawdę. A co Ty myślisz, że ja wyjeżdżam do Gdańska, żeby od Ciebie uciec?
– Tak!
– 🙉🙉🙉
#Zapytał #ToMuOdpowiedziałam 🤷

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– A dumnyś, że masz taką piękną, mądrą i utalentowaną kobietę?
– Ale przecież z Tobą jestem! 🤷
 #SzczerośćWZwiązkuJestZdecydowaniePrzereklamowana 🤣🤣🤣

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Chodzi o to… – zaczynam swój wywód z zakresu fizyki i językoznawstwa.
– …żeby nie wpaść w błoto! – przerywa mi elokwentnie Kochanek.
– …a zwłaszcza bez płaszcza!
– Uuuu, ale wybrnęłaś!
– Z Tobą wybrnąć to czysta przyjemność 😈😇🥰
– A z Tobą wybrnąć, to jak zabrnąć 🤷‍♂️
🤣🤣🤣 #UznamToZaKomplement

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Koleżanka dostała od klienta Prosecco – informuję Kochanka.
– To można leczyć?
🤣🤣🤣🙈🙈🙈 #ŚmieszekTaki #TakiŻartowniś

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Super, że ten nowy samochód jest cichy! A ten poprzedni czemu był taki głośny? – dopytuję Kochanka.
– Bo miał uszkodzone łożysko.
– Aaa! A w ogóle to prawda, że koty zjadają swoje łożyska?
– No większość ssaków zjada swoje łożyska. Sam widziałem, jak moja suczka po urodzeniu zjadła wszystko.
– Właśnie! Bo nigdy nie miałam psa. Jak to jest, jak zaczyna się psi poród? Wzywa się weterynarza położnika?
– Tak, k…, psa położnika, a koty podają ręczniki 🙈🙈🙈
🤣🤣🤣 #NoSkądMamToWiedzieć #JakNigdyPsaNieMiałam

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
Po omówieniu moich urodzinowych potrzeb, Kochanek siada do zrobienia przelewu:
– Jak nie zrobię go teraz, to zapomnę. Ok, mam Cię w zdefiniowanych odbiorcach. Tylko co wpisać w tytule przelewu? “W podzięce za seks” może być?
– 🤣🤣🤣 Taaaak! 😍
– Powinno być wtedy nieopodatkowane.
🤷‍♀️ #Powinno #ChociażKtoIchTamWie #NoI #OnNaSerioZrobiłTakiTytułPrzelewu 🤣🤣🤣

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– Tymański jest moim guru harmonii – zwierzam się Kochankowi.
– … kuru harmonii.
🤣🤣🤣 #PozdroDlaKumatych #AlboWytłumaczę #ByłTakiZespół #Tymańskiego #Kury

Z cyklu telefoniczne kochanków rozmowy…
– To gdzie będziesz spał, jak powynajmujesz wszystkie swoje apartamenty?
– Uwiję sobie gniazdko w piwnicy.
– Hmmm – zaczynam (w swoim odczuciu zalotnie) – A zrobisz tam jakieś miejsce w łóżku dla drugiej osoby?
– 🤔?
– … czyli mnie…
– Aaaaa! Ciebie! A, to tak, bo już się zastanawiałem na ch… mi druga osoba w łóżku…
🤣🤣🤣 #NoWSumieLepiejNieNaCh…

☕ Z cyklu poranNe kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy rano…

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
– A gdybyś np. zobaczył Salmę Hayek, to też byś mnie nie rzucił? – pytam ja, wcale nie taka pewna, co sama bym odpowiedziała, będąc na jego miejscu.
– Przecież już ją widziałem i Cię nie rzuciłem 🤷
🤣🤣🤣 #NoLogiczne #APozaTym #MężczyźniWoląBlondynki #TrueStory #PotwierdzoneInfo

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
Scrollujemy fejsa i napotykamy na mema z mrówkojadem.
– Co to? – pytam ja.
– Mrówkojad – odpowiada Kochanek.
– A mrówkojad nie ma dłuższej trąbki?
– To chyba zależy. Bo jeszcze są pancerniki, ale one mają bardziej ekstremalny wygląd.
– Yyyyuuuu – wzdrygam się ja. – One mnie autentycznie przerażają swoim lookiem. Ty też się boisz pancerników?
– Tak. Zwłaszcza Potiomkina.
🤣🤣🤣 #Kpiarz #AJaSięPancernikówNaprawdęBoję

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
Zwierzam się Kochankowi z bólu różnic środowiskowych.
– Wiesz, moje dzieciństwo zrobiło mi krzywdę, bo otaczały mnie od najmłodszych lat tak wielkie osobowości i osobistości świata sztuki, że pół życia na serio myślałam, że nieartyści to ludzie upośledzeni. Jak wzrastasz w takim wyjątkowym świecie, to potem, stykając się z resztą Polaków, doświadczasz szoku.
– Rozumiem to. Ja miałem ogromne szczęście w podstawówce i ogólniaku do niesamowicie inteligentnych, wybitnych i przez to inspirujących jednostek. Ale jak tak sobie pomyślę, że np. trafiasz do klasy, w której są tylko dwie inteligentne osoby… i tej drugiej nie lubisz… 🤷
#Najgorzej #WSumie #NadalMyślęŻeNieartyściToLudzieUpośledzeni

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
Przeniosłam się do nowego telefonu i chcę kilka rzeczy pozmieniać w aparacie, ale nie wiem jak, więc się irytuję.
– Poczytaj instrukcję – radzi Kochanek.
– Nie znoszę instrukcji! Nic z nich nie rozumiem ☹️
– Wiesz, życie to nie tylko pukanie. To też czytanie instrukcji 🤷
– Pukania?
– 🙈🙈🙈
– Ale wiesz, to ciekawe, bo w poprzednich związkach też słyszałam, że powinnam czytać instrukcje.
– O, czyli sytuacja się powtarza. Jaki z tego wniosek?
– Przyciągam do siebie mężczyzn lubiących czytać instrukcje?
#SwojąDrogąPocieszyłoMnieBardzoKiedyś #JakProfesorBralczykZwierzyłSięNamNaZajęciach #ŻeTeżNicNieRozumieZInstrukcjiPralki

Z cyklu poranne kochanków rozmowy.
– Leż tak i się nie duś! – ustawia mnie Kochanek, kiedy się wtulam.
– Ale właściwie czemu?
– Bo nie mogę zasnąć, kiedy się dusisz.
– Ale… ja się lubię dusić… Ojej, naprawdę nie możesz zasnąć? W sensie, że się o mnie martwisz? 😍
– Nie no, aż tak, to nie. Po prostu mnie to irytuje.
#SzczerośćWZwiązkuJestPrzereklamowana #WspominałamJuż #ZnakZapytania #TeżNamSię #FundamentTrafił

Z cyklu poranne kochanków rozmowy.
– Wiesz – stwierdzam, – powinieneś zrobić uprawnienia i oprowadzać ludzi po Trójmieście. Niesamowicie opowiadasz, cudownie klniesz, narzekasz na bandyckie architektoniczne rozwiązania, a Polacy kochają narzekanie, no i masz taką wiedzę o architekturze 🥰 Może dodasz taką usługę do wynajmu apartamentów? To by było coś…
– No co Ty? Zaj..bałbym, gdyby ktoś mnie nie słuchał!
– To musiałbyś brać pieniądze z góry 🤷‍♀️
#NoMusiałby #NiktZaDarmoNieBędzieTyrać

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
Ja wczoraj rano:
– Wiesz, Tymon powiedział mi wczoraj, że „za to, że Cię tak szybko zmobilizowałam do zrobienia takiego porządku, mam wielki, ogromny plus gdzieś tam… na niebie”, a ja go zapytałam „w sensie, że krzyż… z Kochankiem?” 🤣 Ej, czemu się nie śmiejesz? Przecież to śmieszne było…
– Spier…laj!
🤣🤣🤣🙈🙈🙈
#JaSięTamŚmiałam #ZWłasnegoDowcipu

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
– Skąd Ty to wszystko wiesz? – pytam ja, zafascynowana znajomością Kochanka codziennej drogi Słońca po nieboskłonie.
– Wiesz, 53 lata obserwacji 🤷‍♂️
– Ok, to Ty będziesz uczyć nasze dzieci geografii!
– No z pewnością Ty nie powinnaś! 🙈
– Dobra, to Ty bierzesz: geografię, biologię, chemię, fizykę i historię, a ja wezmę resztę. Cholera… coś w ogóle jeszcze zostało? 🤔 A, no przecież! Polski! No i matematyka – spokojnie do piątej klasy podstawówki mam ogarniętą – stwierdzam z nieuzasadnioną dumą.
– To akurat wystarczy… do robienia zakupów w biedrze.
#AleMnieZgasił #AWiem #JeszczeFilozofięChętnieNaSiebieWezmę #IAngielski

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
– Zawinęłaś mnie, jak naleśnik i unieruchomiłaś kolanem, a potem pytasz, czy jest mi miło, a ja prawie oddychać nie mogę – marudzi Kochanek.
– Oj tam, bez przesady. Moim zdaniem oddychanie jest generalnie przereklamowane.
– No ja się do niego dość mocno przyzwyczaiłem…
#TrafiłMiSię #Delikatny

Z cyklu poranne kochanków rozmowy…
– I naprawdę nie wkręcasz mnie z tą trójką dzieci?
– Nie, trójka to już rodzina.
– Pomysł super, szkoda że za mnie nie urodzisz, ale jestem na tak.
– Wiesz, jedynacy są na ogół nieprzystosowani do życia. Znaczy nie wszyscy, znam kilku normalnych…
– … na przykład mnie 😊
– O jprdl… Robimy trójkę! Postanowione!
🤣🤣🤣 #ITakąRobotę #ToJaLubię

🫖 Z cyklu popołudniowe kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy po południu…

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
– Zrobiłam chyba dobre proporcje drinków, bo wódki jest więcej niż coli – mówię ja.
– Bardzo prawidłowo, gdyby było na odwrót, w drinkach byłoby zbyt dużo cukru, a to nie jest zdrowe – odpowiada fachowo dr Kochanek.
🤣🤣🤣 #PoTrzechSzklankachCzujęIdealnyPoziomCukruWeKrwi

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
– Musimy zrobić porządek z tymi skrzatami z korytarza – stwierdza Kochanek.
– Skrzatami? Co pijesz i czemu beze mnie?
– Widzisz, one są strasznie złośliwe. Mogłyby rozrzucać wszystkie buty, a… rozrzucają tylko twoje…
🤷🤷🤷🤣🤣🤣 #FaktFaktem #SąZłośliwe

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
– Ile potrwa ta sesja? – pyta Kochanek, bo zamarzyłam sobie zdjęcia na urokliwym wysypisku, więc jedziemy je robić.
– 40 minut maks maksów. A spieszysz się gdzieś?
– Nie no, umawiam się, ale się dostosuję. Czyli spokojnie o 19.00 będę wolny?
– No to zależy.
– Od czego?
– No od tego, na co się umawiasz. Bo jeśli na seks, to obawiam się, że o 19.00 nie będziesz jednak wcale wolny. Sorry – uroki życia z monogamistką 🤷‍♀️
– O jprdl, z kim ja żyję 🙈🙈🙈
– Z monogamistką 🤷‍♀️
#CoZrobiszJakNicNieZrobisz

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
Porządków ciąg dalszy. Po umyciu wszystkich okien, pozbyłam się wszelkiego zła, jakim są żaluzje i zasłony. No i kiedy Kochanek się rozbiera, trzyma się za siusiaka, jak cnotka niewydymka i mruczy pod nosem:
– Żebym we własnym domu musiał się zakrywać…
– Jejku, weźże nie przesadzaj! Kto Cię tam w ogóle zobaczy, a nawet jeśli, to kto się będzie tym ekscytować? Przypominam, że kobiety, którym się ciągle podobasz już dawno nie…
– … żyją.
– Chciałam być uprzejma i powiedzieć „niedowidzą”, ale co racja, to racja 🤷‍♀️
#NiedowidząTeNieliczneŻyjące

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
– Może jak wyjmiemy szafę z samochodu, to – korzystając z tego, że jesteśmy już ubrani – pójdziemy na spacer? – proponuje Kochanek.
Ja… po kilku minutach intensywnej rozkminy:
– A nie będzie nam trochę niewygodnie iść na spacer z szafą? 🤔🤔🤔
#BoPoSchodachNieByłoWygodnie

Z cyklu popołudniowe na spacerze kochanków rozmowy…
– W bluzie mi za ciepło, ale bez bluzy za zimno – skarży się Kochanek.
– To może po prostu wyjmiesz na wierzch swojego…
– Ej, ale ja chcę, żebyśmy o jakiejś normalnej porze wrócili dziś do domu, a nie po 48 godzinach…
🤷 #WSumie #MiałSłusznego

Z cyklu popołudniowe kochanków rozmowy…
Po całym długim wykładzie Kochanka, że życie to nie wyścigi, że punktem odniesienia dla siebie samych jesteśmy my sami, że nie ma sensu się porównywać do nikogo i rywalizować, bo jestem jedyna w swoim rodzaju, podsumowałam:
– Ale ja się nie porównuję. Chcę tylko być lepsza od innych 🤷
– K…, jak bym Tymańskiego słyszał 🙈🙈🙈
Niedługo później… W jakiejś rozmowie Kochanek stwierdza:
– Ty masz prawie tak duże problemy z ego, jak Tymański.
– Ej, ale jak to PRAWIE? 🤔
– 🙈🙈🙈
A trzeba Wam wiedzieć, że Tymon jest jedynym mężczyzną, który bardzo niechętnie przyznał, że ma gorszy biust od mojego, usprawiedliwiając to szybko różnicą wieku 🙈🙈🙈
🤣🤣🤣 #KochamObuPanów #ChoćKochankaNajbardziejNaŚwiecie

🍻 Z cyklu wieczorne kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy wieczorem…

Z cyklu wieczorne kochanków rozmowy…
Kochanek leży w łóżku i szuka swojej komórki, więc idę na przeszpiegi po mieszkaniu, ale jej nie znajduję, więc dzwonię ze swojej na jego numer, zostawiam swój telefon na biurku i nasłuchuję. Słyszę! Coś dzwoni w korytarzu, więc do niego biegnę. Dzwoni kieszeń kurtki Kochanka, a ja – zaaferowana – zapominam, że to ja przecież dzwonię. Więc rzucam się na tę kieszeń, chwytam Jego komórkę, wyświetlaczem do tyłu, bo mam lekką obsesję na punkcie niezaglądania sobie w osobiste rzeczy i lecę z nią do Kochanka, krzycząc, że ktoś dzwoni oraz że nie patrzę. On, myśląc, że sobie kpię, patrzy na wyświetlacz i mówi:
– O, jakaś lafirynda do mnie dzwoni!
No i zaczęło się – natłok myśli 🙈 W mojej głowie wyglądało to mniej więcej tak: „Dlaczego tak brzydko nazywa koleżankę? Z drugiej strony, czemu ona tak późno dzwoni? Może naprawdę jest lafiryndą? Ale po co jakiejś starej lafiryndzie jego numer? A jeśli to młoda lafirynda? Przecież on nawet nie lubi lafirynd. W sensie ja jestem wyjątkiem. A… jeśli to telefon z tych tragicznych, ostatecznych? Nawet nie wiem, w co się ubrać na pogrzeb… No i czy wypadałoby mi z Nim na niego jechać…”
W tym momencie Kochanek pokazuje mi wyświetlacz z moim zdjęciem. Wytrącona z rozmyślań, zadaję sobie pytanie kluczowe: „Po ch…j do niego dzwonię, skoro stoi obok?” I… wtedy sobie przypomniałam… 🙈🙈🙈
🤣🤣🤣 #NajbardziejJestemDumnaŻeNieSpojrzałamWJegoEkran #PrywatnośćToŚwiętość

Z cyklu wieczorne kochanków z przyjaciółką Kochanki rozmowy…
– Wiesz, chyba masz jednak zaniżone poczucie własnej wartości, bo skoro wybrał Cię ktoś tak wyjątkowy, jak Marianna, to znaczy, że naprawdę musisz być wyjątkowy! – mówi Mu moja przyjaciółka.
– No właśnie! Ale kiedy ja mu to powtarzam, to twierdzi, że jestem egolem 🤷
#NoTakaPrawda #TakTwierdzi #AleJakPowieMuKtośInny #ToPotakuje

Z cyklu wieczorne spacerowe kochanków rozmowy. Kochanek, jak zawsze na spacerach po Wrzeszczu, opowiada mi o architekturze. I nagle stwierdza:
– A teraz opowiem Ci o ulicy Żeleńskiego i to Ci się spodoba, bo ona nie przecina, tylko DOCHODZI!
– 🥰🥰🥰
#JakOnMnieZna

Z cyklu wieczorne kochanków rozmowy…
– Już się umyłam – mówię po zdecydowanie dłuższym prysznicu.
– Gratuluję! – odpowiada Kochanek.
– Czy to była zakamuflowana próba powiedzenia mi w twarz, że jestem gruba?
– DKJprdl… 😱 🙈
– No, myślałam, że miałeś na myśli to, że miałam taką powierzchnię do wymycia, że aż mi gratulujesz, że podołałam.
– 🙈🙈🙈
– Czyli… źle myślałam 🤷
#KażdemuSięMożePrzydarzyć #MnieSięNaTenPrzykładPrzydarzaCodziennie #PoKilkaRazy

Z cyklu wieczorne kochanków rozmowy…
– Chciałabym przygotować z Tobą i Tymonem piosenkę Indii.Arie „The Truth”, bo ten tekst jest tak bardzo o nas – zwierzam się Kochankowi. – Przeczytać Ci całość?
– Jasne!
– „I remember the very first day that I saw him
I found myself immediately intrigued by him”. No dobra, akurat dwa pierwsze wersy nie są o nas 🤷‍♀️
#NoAkuratNieByły #AleCałaResztaSięZgadza

Z cyklu wieczorne spacerowe kochanków rozmowy…
Po całym cudownym i intensywnym dniu zwiedzania Gdyni okraszonym arcyciekawym wykładem Kochanka o architekturze, zrobiliśmy sobie jeszcze tradycyjny nocny spacer po gdańskim Wrzeszczu. Omawiając kolejny piękny budynek, Kochanek stwierdza:
– Gdyby tych ogrodzeń i garaży nie robił pan Mietek z panem Romkiem, tylko architekt, to miałoby szansę naprawdę dobrze wyglądać.
🤣🤣🤣 #NoTakaPrawda

Z cyklu nocne kochanków rozmowy…
Kochanek:
– K…a, to łóżko ma dwa na metr sześćdziesiąt, a ja nadal mam tylko dwadzieścia parę centymetrów 🙉🙉🙉
#ZawszeMuPowtarzamŻebyWybrałTakieŁóżko #KtóregoJednaÓsma #BędzieDlaNiegoWystarczającoWygodna

🤯 Z cyklu o snach kochanków
rozmowy…

Rozmawiamy też, zazwyczaj przez telefon, o… moich snach…

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Śniło mi się dziś coś dziwnego…
– Tak? – pyta wyraźnie zestresowany on, zwłaszcza po moim wczorajszym śnie, w którym proponował jakiejś przypadkowej flądrze oglądanie swojego przyrodzenia… w brokacie (🤷).
– Ale… niestety nie pamiętam, co ☹
– Ufff – a spadający z jego serca kamień usłyszałam aż tu, 700 km od niego…
#AWystarczyłoTylkoNiePokazywaćNiczegoByleKomu #IToWBrokacieJeszcze #IToŻeToMójSen #NieJestŻadnymWytłumaczeniem

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
— Kurczę, miałam dziś powalony sen — mówię ja.
— O, dla odmiany? — pyta on.
— No bo najpierw zamówiłam dla nas pizzę i przy płaceniu okazało się, że kosztuje 2 tysiące 😱😱😱 No a potem musiałam się bardzo spieszyć na samolot, ale poszłam na zakupy i kupiłam super składniki na zupę i jak wracałam do domu, to wychodziłeś z gromadką ludzi i powiedziałeś, że „będziesz, jak będziesz”. A przy wyjściu jakaś dziewczyna powiedziała do drugiej, że nie rozumie, czemu jej powiedziałeś „będę brał cię” i w sumie o to chyba chciałam Cię zapytać…
—… ja nawet do zupy tak nie mówię! Wiesz, to nie są sny. Ty masz sry!
🤣🤣🤣 #NoSpoko #MożeIJejTakNiePowiedział #AleGdzieSąMojeSkładnikiNaZupę #JaSięPytam

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Czy my… nadal jesteśmy razem? – upewniam się ja.
– Yyyy, no w tej chwili dzieli nas 700 km, więc fizycznie nie jesteśmy.
– Ale nie, czy parą nadal jesteśmy.
– A, no to oczywiście. Czemu w ogóle pytasz?
– Bo śniło mi się…
– … zaczyna się…
– Śniło mi się, że byłeś Bułgarem i wszyscy mi odradzali bycie z Tobą i jakoś straszliwie się pokłóciliśmy, ale nikt już nie wiedział o co. I ja się obraziłam na swoją znajomą, bo ona Ci po kryjomu zdradziła skład chemiczny kosmetyków Mary Kay, a mi nie chciała 😦
– No życie bez znajomości składu chemicznego kosmetyków Mary Kay jest faktycznie pozbawione sensu…
– I ja jej powiedziałam, że mam do niej wielki o to żal, a ona powiedziała, że podała Ci skład tylko zmiękczającego kremu na noc i na pocieszenie ma dla mnie ponton, ale bez tej zatyczki, bo ostatni ponton z zatyczką dała Tobie. To był cios.
– No tak, musiałaś notorycznie dmuchać. Nie jestem zdziwiony…
– I ja tak szłam taka smutna i zdradzona. I trochę też płynęłam łódką, ale głównie szłam. Aż doszłam do domu Tymańskiego, który w ogródku robił jakiś festyn dla dzieci. I ja dołączyłam. Kiedy na mnie spojrzał, to mu pomachałam, ale uśmiechnął się do mnie krzywo i wtedy pomyślałam, że może jest na mnie obrażony, że jeszcze nie przeczytałam jego książki 😦 No ale zaczęłam się bawić z tymi dziećmi, a jak trzeba było wziąć udział w jakimś konkursie, to udawałam, że mnie nie ma. I Tymon mnie przyłapał na niebraniu udziału w konkursie na wymiotowanie i mnie wywalił… I szłam sobie taka smutna, niechciana. I przykro mi było, że już nie jesteśmy razem. I znalazłam się w Sopocie, który w ogóle wyglądał jak Saloniki z innego mojego snu sprzed czterech dni. I postanowiłam do Ciebie zadzwonić, a Ty byłeś na mnie taki zły. I powiedziałeś: „NIGDY nie usłyszałem od Ciebie, że jestem artystą pianistą!”. Na co Ci odpowiedziałam, że przepraszam z całego serca i że przecież mówiłam Ci, że jesteś artystą perkusistą, na co – w sumie słusznie – zauważyłeś, że „to nie to samo”. Więc… po prostu dzwonię, żeby ustalić, czy nadal jesteśmy razem i żeby Cię przeprosić, że nigdy Ci nie powiedziałam, że jesteś artystą pianistą.
– … DKJPrdl… Jesteś ofiarą. Jesteś ofiarą swoich własnych snów.
#BrzmiJakTrafnaDiagnoza

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Miałam straszny sen…
– … znowu się zaczyna…
– Śniło mi się, że byłeś taki obojętny… 😦 Mieszkaliśmy w jakimś wielkim domu i tam było sporo ludzi, nawet jakaś strzelanina, której byłam świadkiem, a Ty byłeś taki obojętny… I szykowaliśmy się do ślubu, ale ciągle czekałam aż mi się oświadczysz. A Ty byłeś obojętny… W ogóle nie wyglądałeś jak Ty. Byłeś gruby i łysy.
– Rzeczywiście nie jestem łysy…
– I Ci powiedziałam, że chyba odejdę od Ciebie, a Ty na to: „to odejdź”. I wtedy sobie przypomniałam, ile osób na fejsie lubi cykl rozmów kochanków, ale też które trzeba byłoby przed ogłoszeniem takiej rewelacji zablokować, żeby się nie posikały na wieść, że jesteś wolny (w pewnym wieku nietrzymanie moczu to standard). I tak się tym zestresowałam, że aż się obudziłam. Powiedz, nie jestem Ci obojętna?
– Obojętna mi na pewno nie jesteś. Za bardzo mnie wk…wiasz 🤷‍♂️
#OTeSłowaWłaśnieMiChodziło #ZDeszczuPodRynnę

Z cyklu o snach kochanków rozmowy…
– Ty to naprawdę masz powalone te sny – stwierdza oczywistość Kochanek. – Czy Ci się w ogóle kiedykolwiek śniło, że gdzieś nie możesz się dostać, czy tylko z wydostawaniem się z pomieszczeń masz w snach problem?
– Wow… Rzeczywiście nigdy mi się tak nie śniło! Jesteś genialny! Zauważyłeś coś ważnego! Jesteśmy blisko! No więc… Mów!
– Yyy… ale co?
– No, co to może oznaczać 🤯
– A skąd ja mam to wiedzieć! Pewnie milion rzeczy! 🤷‍♂️
#AlePomógł

P.S. A kiedy nie rozmawiamy, improwizujemy razem w BOTO:

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Stara baśń

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Zainspirowana słowami pewnej vlogerki, postanowiłam uważnie przyjrzeć się temu, co przez literaturę, filmy, całą szeroko pojętą pop kulturę, ale też wychowanie było nam za młodu wpajane, chociaż nie powinno.

🌬️ Moje granice nie są istotne

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Jakiś czas temu, na znakomitym kanale Nishka Movie, Natalia Tur powiedziała coś, co mocno mnie poruszyło i dało mi do myślenia. Mianowicie:

Ten cały przekaz w bajkach, kiedy książę całuje… nieświadomą, bo śpiącą, nieprzytomną królewnę? Całuje ją bez zgody?

„10 pytań, których nie zadawaj ofierze gwałtu” Nishka Movie

Przeraziło mnie, jak bezrefleksyjnie przyswajamy dziś elementy kultury gwałtu, uznając powyższy cytat za „fanaberię” i rozgrzeszając to, co jest godne napiętnowania wyświechtanym frazesem: „bez przesady” lub „to było pisane dawno”. (Mnie słowa Nishki zmroziły, ale wstyd mi, że nigdy nie wpadałam na to – co wydaje się przecież oczywistością – sama.) Co do tego, że kontekst potrafi ukazać wszystko w innym świetle – pełna zgoda. Sporo czasu poświęca się dogłębnym analizom tekstów na studiach filologicznych lub w dobrych liceach. Ciężko jednak małym dzieciom, będącym adresatami baśni, za każdym razem tłumaczyć, które niepotępiane przez ich autorów zachowania bohaterów są patologiczne i dlaczego. A co jest złego w całowaniu nieświadomej, bo śpiącej kobiety? Wszystko, jeśli ludzie się nie znają (z tego co mgliście pamiętam, Śpiąca Królewna nie poznała przed zaśnięciem swojego molestatora). Jeśli się natomiast znają, kwestię budzenia jakimikolwiek pieszczotami trzeba po prostu wcześniej omówić – jedni to przecież uwielbiają, a inni mogą poczuć się, będąc całowanymi i dotykanymi podczas snu, wykorzystani. Kiedy nie mamy pewności i wyraźnej na to zgody, nie wolno nam naruszać nietykalności śpiącej osoby. Jedną z funkcji baśni oprócz rozwijania wyobraźni jest kształtowanie w dziecku uproszczonego obrazu świata. Czy naprawdę chcemy przybliżać dzieciom taki, w którym granice drugiego człowieka nie mają najmniejszego znaczenia?

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

🌬️ Potrzeby innych są ważniejsze
niż moje prawa

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Kiedy dziecko z jednej strony słyszy historię śpiącej dziewczyny, którą zaczął bez jej wyraźnej zgody całować jakiś facet, a z drugiej jest np. nakłaniane do ucałowania lub uściskania na przywitanie babci, cioci, wujka, kiedy nie ma na to ochoty, może odnieść wrażenie, że to normalne, że potrzeby innych (np. królewicza z rozbuchanym ego czy krewnych lubiących fizyczne czułości) są ważniejsze od jego praw (w tym wypadku do decydowania o własnym ciele). To oczywiście nie jest prawda. Niczyje potrzeby, ambicje czy oczekiwania nie mogą zakładać naruszania praw drugiego człowieka. Chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie ma nic złego w tym, że babcia ma ochotę wycałować wnuczka. Nie ma też nic złego w tym, że wnuczek nie ma chwilowo lub nigdy ochoty na fizyczną bliskość z babcią. Naganne jest uzależnianie swojego samopoczucia od tego, w jaki sposób ktoś skorzysta ze swojego prawa o decydowaniu o sobie i wyrażanie niezadowolenia, kiedy skorzysta z niego nie po naszej myśli. Przymuszanie dziecka do czegoś, czego nie chce robić (i z czego wcale nie musi się tłumaczyć) i szantażowanie go tym, że postępując w zgodzie ze sobą kogoś zawiedzie i zasmuci jest krzywdą, z której wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy. Nie tylko dlatego, że przytulanie na siłę jest rodzajem przemocy (bo oczywiście jest), ale też dlatego, że komunikujemy w ten sposób małemu człowiekowi, że jeśli dojdzie do jakiegokolwiek konfliktu między nim a resztą świata, powinien odrzucić siebie i wybrać resztę świata. A w żadnym wypadku nie powinien!

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

🌬️ Książę na białym koniu mnie dopełni

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Literatura i filmy już w dziełach adresowanych do najmłodszych idealizują i propagują niestety wypaczony model uczucia, nazywając go prawdziwą miłością. Wystarczy go bezkrytycznie przyjąć, a do tego jeszcze dorastać w domu, w którym zabraknie bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa, żeby uwierzyć w jeden z najgorszych i najgroźniejszych mitów – że drugi człowiek zdoła wypełnić jakąkolwiek naszą pustkę. Że przyjedzie rycerz (lub niewiasta) na białym koniu, my mu ten cały nasz bagaż oczekiwań, problemów ze sobą i traum wyniesionych z dzieciństwa zrzucimy na głowę, a on (lub ona) z uśmiechem je z niej strzepnie palcami, mocno nas przytulając. I wystarczy jedynie, że to ten (ta), by żyć długo i szczęśliwie bez żadnej codziennej pracy nad związkiem; tak, jakby ludzie na przestrzeni czasu się nie zmieniali i nie mogło się okazać, że jakaś relacja jest nam dana na ważną i wartościową, ale tylko chwilę.
Dlaczego nazwałam ten mit jednym z najgroźniejszych? Dlatego, że bardzo łatwo zrobić sobie w życiu ogromny bałagan, goniąc za czymś, co w przyrodzie nie występuje (np. skacząc z jednego nieudanego związku w następny, nieustająco szukając wrażeń czy uciekając od swojego ja, które we wszystkich naszych relacjach ma znaczenie kluczowe). Postaram się wyjaśnić te punkty fikcyjnego obrazu miłości, które niepokoją mnie najbardziej.

  • Wystarczy odnaleźć tego jedynego/tą jedyną

    Prawdziwa romantyczna miłość jest rzeczywiście niesamowitym darem losu, ale kiedy zorientujemy się, że to ten (ta), nikt nie da nam najmniejszej gwarancji, że wspólnie będziemy żyć długo i szczęśliwie tylko dlatego, że – mówiąc górnolotnie – byliśmy sobie pisani. To niesłychanie istotny, ale jednak wyłącznie początek – dostrzeżenie potencjału na udany związek z drugą osobą. Dopiero w tym momencie zaczyna się świadoma praca u podstaw.
  • Ktokolwiek oprócz nas samych może dać nam szczęście

    O tym pisałam już wielokrotnie, ale powtórzę po raz kolejny, bo to bardzo ważne: nikt, oprócz nas samych, nie może dać nam pełni szczęścia, nawet gdyby chciał! Spotkanie tego jedynego (tej jedynej) jest oczywiście piękne i daje mnóstwo radości, ale nie zapełni pustki, którą w sobie nosimy. To nasza rola. Nie łudźmy się też, że my zdołamy zapełnić jego pustkę. Każdy z nas odpowiada wyłącznie za siebie. Z dobrych wiadomości – dwie silne, sterapeutyzowane jednostki mają dużo większe szanse na doskonały zdrowy związek od słabych, uwieszających się na sobie wzajemnie i obarczających się swoimi zadaniami.
  • Przeciwieństwa się przyciągają

    Choć w książkach i filmach bawi nas to do łez, a na końcu wzrusza, jednak w rzeczywistości przeciwieństwa bardzo rzadko się przyciągają. Najmocniej kochamy w drugim człowieku to, co przypomina nam nas samych (wreszcie ktoś, kto mnie rozumie, nie jestem w takim myśleniu sam/a, niech świat myśli, co chce, ważne, że on/a ma tak jak ja). Dopiero odkrywając, co nas łączy, jesteśmy w stanie tak się przed sobą otworzyć i wzajemnie sobie zaufać, że zauważone różnice w myśleniu  – które są przecież nieuniknione – nas nie przerażą, nie wycofają. Co więcej, przyjrzymy się im z pewnym zaciekawieniem, bo skoro ktoś, kto na ogół myśli jak ja, w jakiejś sprawie myśli właśnie zupełnie odmiennie, to może warto się nad tym zastanowić? Nie po to, rzecz jasna, żeby zmieniać zdanie, ale żeby poszerzyć swoje horyzonty, otworzyć się na nowe, które wcale nie jest takie inwazyjne, jak nam się wydawało, kiedy słyszeliśmy o tym od osoby wrogo do nas nastawionej.
  • Miłość to ból

    Fetyszyzowanie bólu i cierpienia jest niebezpieczne, a twierdzenie, że są naturalnie związane ze zdrową miłością – bardzo dalekie od prawdy. Oczywiście, że kiedy ktoś nie odwzajemnia naszych uczuć albo chce od nas odejść, najczęściej cierpimy. Oczywiście, że jeśli następuje czas chwilowej rozłąki z ukochaną osobą  – tęsknimy za nią. To wszystko jest bardzo ludzkie. Sęk w tym, że nie cierpimy przez miłość. Cierpimy przez odrzucenie lub przez zmianę sytuacji, do której byliśmy przyzwyczajeni. Zmiany – choć są jedynymi niezmiennymi w naszym życiu – często nas przerażają, zasmucają, wzbudzają poczucie wyobcowania. I to jest naturalne. Jeśli jednak uwierzymy, że to miłość wiąże się z bólem, będziemy mieć doskonałą wymówkę, by pozostać w związku, który okaże się toksyczny.

W zdrowym związku nie ma:

– chorobliwej zazdrości i kontroli
– przemocy psychicznej, fizycznej, seksualnej lub finansowej
– uzależnień
– braku zaufania

W zdrowym związku:

– są problemy, które się rozwiązuje
– są różnice, o których się rozmawia
– jest akceptacja dla cudzej inności
– jest dawanie wolności, której każdy potrzebuje do wzrastania

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

🌬️ Założenie rodziny
gwarantuje spełnienie

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Ludzie, którzy nie chcą się rozmnażać lub pobierać i wiedzą to od wczesnej młodości, mogą odnieść mylne wrażenie, że coś z nimi nie tak. Zwłaszcza kobiety. Literatura i filmy często przestawiają chęć założenia rodziny z jednej strony jako coś oczywistego, a z drugiej – jako gwarancję spełnienia. Tymczasem nie każdy musi chcieć tego samego. Mówi się, że główną przyczyną rozwodów jest… zawarcie małżeństwa. Analogicznie, przyczyną wszelkich problemów z dziećmi jest ich posiadanie. Nie musimy wcale wybrać takiego modelu życia.
Podobnie, jeśli chcemy założyć własną rodzinę, a z jakichkolwiek powodów nam się to nie uda – nie ma to najmniejszego związku z naszą wartością lub jej brakiem. Rodzicielstwo, ale też małżeństwo jest jedną, ale na pewno nie jedyną z możliwych dróg, które możemy sobie wybrać. Nie definiuje nas.

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

🌬️ Powinnaś próbować
wszystkich zadowolić

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Ten rozdział kieruję do kobiet, bo to właśnie nam od najmłodszych lat wmawia się, że naszym obowiązkiem jest zaspokajanie potrzeb wszystkich wokół oraz że jeśli tylko będziemy miłe, grzeczne i uczynne, wszyscy będą nas lubić. Uwaga, spoiler – nie będą! Po pierwsze dlatego, że nie istnieje jakaś jedna obiektywna prawda o nas – to, co jednych w nas zachwyci, innych będzie drażnić. Każdy człowiek jest inny i zarówno jego sympatie, jak i antypatie mówią najwięcej o nim samym. Jeszcze inni zresztą dostrzegą nasze walory i… właśnie dlatego nas znienawidzą. Nienawiść podszyta zazdrością bierze się z kompleksów i zaniżonego poczucia własnej wartości, więc per saldo nadal jest to opowieść o nich, a nie o nas. Nie ma fizycznej szansy, żeby dogodzić wszystkim, szkoda więc czasu, żeby podejmować takie starania. Nikt zresztą nie każe ich podejmować chłopcom. Podobnie, jak nikt w baśniach nie narusza ich nietykalności fizycznej, kiedy są nieprzytomni…

Kochane Dzieci, piszę przede wszystkim do Was. Pamiętajcie, że każde z Was jest niesamowitą, jedyną w swoim rodzaju istotą. Różnice między Wami są piękne i mogą być niesłychanie twórcze, jeśli nie będziecie ich chciały na siłę zacierać, udając kogoś, kim nie jesteście. Jedyne, co nas wszystkich jako ludzi łączy, to równość i prawo do szacunku. Nie dajcie sobie nigdy nikomu wmówić, że jest inaczej!

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

P.S. Na deser łączę swój cover piosenki z bajki „Mój przyjaciel smok”.

fot. Bożena Szuj/Marianna Patkowska

Pogadajmy o seksie

fot. Marianna Patkowska

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie pewna niesamowicie inspirująca dyskusja na jednej z kobiecych facebookowych grup. Uświadomiłam sobie, że problem jest wart opisania.

Nagroda to czy kara?

fot. Marianna Patkowska

Pod tym enigmatycznym wstępem kryje się zagadnienie:

Czy sformułowanie „seks w nagrodę” nie powinno przypadkiem zapalać w nas jakiejś czerwonej lampki?

– zagadnienie kryjące się pod tym enigmatycznym wstępem

Żywą dyskusję we wspomnianej grupie zapoczątkował pewien, dosyć w moim mniemaniu niewinny, post napisany być może nawet z przymrużeniem oka. Mniejsza zresztą o samo zawarte w nim pytanie (grupa jest zamknięta), ale dało się z niego wyczytać tezę, że formą okazania wdzięczności w związku może być seks. Miodem na moje serce była niesamowicie szybka i zdecydowana reakcja większości grupowiczek, która tezę wychwyciła, uznając ją za absolutnie niedopuszczalną i niebezpieczną.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że to kwestia nazewnictwa i nie ma to jakiegoś większego znaczenia, czy partner inicjuje seks z wdzięczności za jakiekolwiek niematerialne dobra (jeśli chodzi o materialne, z nazewnictwem nie mamy problemu!), czy dlatego, że zwyczajnie odczuwa taką potrzebę. Różnica jest jednak ogromna. W drugiej sytuacji mówimy o dwójce równorzędnych partnerów z porównywalnymi potrzebami emocjonalnymi i seksualnymi, z których raz jeden, raz drugi inicjuje seks, bo ten jest w związku ważny. W pierwszej natomiast partner „odwdzięczający się” seksem, stawia się wyżej: ma władzę, posiadając coś, czego druga osoba potrzebuje i rozdając to dopiero, jeśli ten pierwszy zasłuży. Niestety w kulturze hołdującej nierównościom, czyli patriarchacie, ofiarami takich zachowań padają na ogół mężczyźni. Stereotyp, że większe libido przypisane jest tylko jednej płci, a druga łaskawie się zgadza na zaspokajanie potrzeb tej pierwszej jest nie tylko niepoparty naukowo, ale przede wszystkim niesłychanie szkodliwy. Wyobraźmy sobie, że pewnego wieczoru kobieta z jakiegokolwiek powodu nie ma akurat ochoty na seks, a partner nie umie tego uszanować, tylko zaczyna stosować wobec niej przemoc psychiczną, wyśmiewając ją lub robiąc jej awantury. Co pomyślimy o takim mężczyźnie? Najpewniej, że jest potworem. Odwróćmy teraz sytuację – zamieńmy partnerów rolami. Nikt raczej nie nazwie potworem kobiety wyśmiewającej, poniżającej lub obrażającej się na partnera, który z jakiegokolwiek powodu nie chce w danym momencie uprawiać z nią seksu. Mężczyzna ma być chętny i gotowy zawsze, kobieta zawsze ma prawo gotowa nie być. Z tego też powodu męskie jednonocne przygody tłumaczone są najczęściej „męską naturą”, a kobietom w identycznych sytuacjach przykleja się etykiety „puszczalskich”. Widać więc jak na dłoni, że stereotyp w zależności od sytuacji, dla każdej z płci może być tak samo krzywdzący. We wspólnym interesie leży więc zmienienie go.
Wracając do szkodliwości traktowania seksu jako nagrody, widzę ją również w tym, że skoro coś możemy nazwać nagrodą, równocześnie brak tego czegoś możemy uznać za karę. A to z kolei nosi znamiona przemocy i może prowadzić do obsesyjnej kontroli osoby „rozdysponowującej seksem”. Jeśli w związku nie mamy do czynienia z dwiema równymi sobie jednostkami, które uprawiają seks z właściwych powodów (cementowania uczucia, potrzeby bliskości, rozładowania naturalnego napięcia), to znaczy, że znaleźliśmy się w relacji toksycznej. I nie dajmy sobie wmówić, że to tylko seks i że to w żaden sposób nie łączy się z pozostałymi dziedzinami życia. Łączy się.

Związki bez sek/nsu

fot. Marianna Patkowska

O ile pozbawione seksu życie w pojedynkę, nawet całkiem długie, nie stanowi akurat dla mnie większego problemu, o tyle całkowity brak seksu w związku uważam za jego definitywny rozpad. Oczywiście warto uściślić, że nie piszę tu o parach osób aseksualnych – te stanowią jednak mniejszość. Piszę o zdarzających się, jak się okazuje, niestety nie tak rzadko sytuacjach, w których po wielu latach wspólnego życia jedna strona (najczęściej kobieta, co może się łączyć ze wspomnianym wyżej stereotypem) regularnie odmawia partnerowi nie tylko seksu, ale – co chyba dużo gorsze – szczerej rozmowy o tym, dlaczego nie ma na niego ochoty. Powody mogą być oczywiście bardzo różne i bardzo trudne do ustalenia nawet przez osobę, którą to dotknęło. Od tego właśnie są specjaliści, do których w takich sytuacjach trzeba się udać po pomoc. Konsekwencją zamknięcia się i na seks, i na rozmowę o tym, jest zamiana związku w związek biały, na który partner postawiony w nowej sytuacji wcześniej się nie pisał. I w którym ma pełne prawo nie chcieć być. Część partnerów pozbawionych seksu zagryzie zęby i będzie do końca życia po prostu nieszczęśliwa, druga zacznie szukać seksu poza związkiem (co, nawet jako wojująca przeciwniczka zdrad, jestem w stanie zrozumieć), a tylko nieliczni znajdą w sobie na tyle dużo siły i przyzwoitości, by najpierw wyjść z takiej relacji, jeśli nie są w niej szczęśliwi, a dopiero potem zacząć cokolwiek nowego.
Napisałam, że wieloletni brak seksu uważam za tożsamy z rozpadem związku i czuję, że znajdą się głosy oburzonych, że przecież seks nie jest najważniejszy. Temu zagadnieniu zdecydowałam się poświęcić kolejny rozdział. Przede wszystkim jednak spieszę wyjaśnić, że nie mam na myśli sytuacji chwilowych, jak chociażby medyczne przeciwwskazania. (Przy obustronnej dobrej woli, wszystko da się jakoś rozwiązać. Petting, seks oralny, analny, używanie zabawek erotycznych czy wspólny seans pornograficzny – możliwości jest naprawdę mnóstwo, choć najistotniejsza jest po prostu otwartość na fizyczną bliskość.) Mam na myśli jednostronną, krzywdzącą partnera decyzję o dożywotnim braku seksu. Lubimy się i szanujemy oraz nie sypiamy z bardzo wieloma osobami. Nie jest dobrze, by jedna z nich, nawet jeśli bardzo nam bliska, zamknęła nam drogę do szczęścia, na które każdy z nas zasługuje.

Seks nie jest najważniejszy

fot. Marianna Patkowska

Ten frazes, odnoszący się do związku, irytuje mnie, jak mało który. Solidnymi fundamentami dobrej relacji są na ogół: szacunek, przyjaźń, miłość, seks. Czemu nikt z takim uporem nie podkreśla, że szacunek nie jest najważniejszy? Albo przyjaźń, o miłości nie wspominając? Tymczasem są to tak samo ważne filary i brak każdego z nich może poważnie zachwiać całą konstrukcją.
Jest niestety całkiem dużo par, zwłaszcza z długim stażem, które się zwyczajnie nie lubią i nie szanują. Trudno pojąć, co takich ludzi ze sobą trzyma, bo na pewno nic zdrowego.  Być może jakąś odpowiedzią jest ułomność, o której kiedyś tu pisałam, mianowicie nieumiejętność bycia samemu. Zanik życia seksualnego jest bardziej zdradliwy, bo szacunek i przyjaźń, a przede wszystkim przywiązanie sprawiają, że wiele umiemy sobie wytłumaczyć. Łatwiej uciec z ewidentnie toksycznego związku, w którym nie jest się szanowanym, niż pozornie udanego, w którym tylko nie ma seksu.  Problem w tym, że to tak samo zła sytuacja.

Od dziecka

fot. Marianna Patkowska

Spuszczę zasłonę milczenia na chore fantazje naszej władzy i napiszę, że istnieje ogromna potrzeba wprowadzenia edukacji seksualnej nie tylko do szkół, ale do przedszkoli. W przedszkolach myślę, że dobrze postawić nacisk na znajomość granic swojego ciała i na asertywność – ta świadomość sprawi, że dziecko będzie trudniejszym celem dla pedofila. Lęk przed dziecięcą masturbacją (której wcale nie trzeba maluchów uczyć, bo większość ma takie doświadczenia) jest równie sensowny, jak strach przed dziecięcą fascynacją gilami. Rolą osoby dorosłej jest przygotowanie dziecka do życia w społeczeństwie, a więc wskazanie, czego i przede wszystkim dlaczego nie robimy publicznie.
Ponieważ, pracując w szkole, wzbudzałam zaufanie i życzliwość dzieci, szybko stałam się właśnie tą panią, której zadawano wszelkiego typu „niewygodne” pytania. Byłam szczęśliwa, że padło właśnie na mnie, bo, nie uznając tematów tabu, bardzo wierzę w siłę rozmowy. W przedziale wiekowym 9 – 12 lat, rolą odpowiedzi na pytania związane z seksem jest nie tylko zaspokojenie ciekawości, ale też eliminacja irracjonalnego niepokoju pojawiającego się w małym człowieku, kiedy myśli o czymś, czego nie rozumie i co go trochę obrzydza. Najgorsze, co można zrobić (i co w polskiej szkole robi się niestety nagminnie), to zawstydzić pytającego. Dzieci, zwłaszcza małe, potrzebują konkretów. To dorosłym się wydaje, że te wymagają od nich zreferowania „Atlasu psychofizjologii seksu” Lwa Starowicza. Nie wymagają. Chcą dostać jedynie prostą odpowiedź na proste pytanie. Jeśli jej nie znamy (a tak też może się zdarzyć), uczciwie powiedzmy, że nie wiemy. I przygotujmy się na drugi raz!
Kolejnym problemem w rozmowach z troszkę starszymi dziećmi jest fetyszyzacja dziewictwa i demonizacja jego utraty. Tymczasem nie ma znaczenia kiedy młody człowiek rozpocznie współżycie. Jeśli wcześniej nie posiądzie solidnej, rzetelnej wiedzy na temat wszystkich idących za taką decyzją konsekwencji (zarówno medycznych, jak i emocjonalnych), to kompletnie wszystko jedno, czy narazi się na niechcianą ciążę, choroby weneryczne, złamane serce, czy nawet gwałt (a tym też może się skończyć nieznajomość swoich i cudzych granic) w wieku lat piętnastu czy dwudziestu. Z badań wynika zresztą wyraźnie, że im lepiej młodzież jest uświadomiona, tym później rozpoczyna życie seksualne.

Trudne rozmowy

fot. Marianna Patkowska

Rozmowa z partnerem jest kluczem do rozwiązania każdego problemu. Co jednak zrobić, jeśli zwyczajnie nie potrafimy rozmawiać o tych sprawach? Nauczyć się tego! Na początek dobrze jest posłuchać ludzi, którzy mówią ładnie i mądrze. Bardzo gorąco polecam trzy filmiki fantastycznej Pauliny Mikuły, prowadzącej kanał „Mówiąc Inaczej”, nagrane w ramach kampanii firmy Durex „Głośni w łóżku”:

P.S. A na deser łączę smakowitą piosenkę Doji Cat „Go to town”.