Ludzie Węgorze

fot. Jan Lewandowski

Z góry przepraszam wszystkie węgorze za porównanie ich do ludzi, zwłaszcza takiego pokroju, ale frazeologicznie wydały mi się tu najwłaściwsze.

Dzisiejszy wpis będzie dla odmiany bardzo krótki, odkryłam mianowicie pewne punkty styczne w ludziach, od których staram się w miarę możliwości stronić i wyklarowała mi się jedna, dosyć spójna sylwetka. Mianowicie sylwetka Człowieka Węgorza.
Człowiek Węgorz jest śliski i się wije. Jeśli zahaczy o prawdę, to tylko przypadkiem, trącając ją pełzającym ogonem. Cieszy go intryga oraz wzbudzenie w innych poczucia winy i strachu, jednak jakkolwiek przyciśnięty do muru, od razu się wywija, gdyż nie potrafi się konfrontować. Choć typ to podły, jest na niego jeden niezawodny sposób – uczciwość i kierowanie się zawsze tylko i wyłącznie prawdą. Gorąco tę metodę polecam zresztą w każdej sytuacji. Wszystko staje się od razu jasne i proste. Z tej strony rzeczywistości zmienia się też optyka; zdecydowanie lepiej widać – np. to, że bycie Człowiekiem Węgorzem jest, owszem, zagrożeniem, ale… jedynie dla Człowieka Węgorza.

Przy okazji mogę zarekomendować bycie Człowiekiem Psem, przypominając na tę okoliczność doskonałą piosenkę pod tym właśnie tytułem z jednej z najlepszych w moim odczuciu polskich płyt ostatniej dekady,  „Jezus Maria Peszek” Marii Peszek.

Kundle, odmieńcy,
śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci
ej, duszy podpalacze,
róbmy dym
Ej, wy,
ludzie psy,
mokra wasza sierść
ej, będziemy dziś
smutek łyżkami jeść
ej, wy,
ludzie psy,
brudna wasza maść
ej, będziemy dziś
spokój ludziom kraść

– Maria Peszek „Ludzie Psy”