8 kobiet na 8 marca (kwiecień 2019 – marzec 2020)

Wpis sprzed dwóch lat „8 kobiet na 8 marca” dosyć nieoczekiwanie (o czym wspominałam w ubiegłorocznym tekście „8 kobiet na 8 marca (kwiecień 2018 – marzec 2019)”) zapoczątkował związany z Dniem Kobiet cykl, w którym przybliżam sylwetki pań, które najmocniej na mnie w danym roku wpłynęły.

Spis treści:

    1. Mary Kay Ash
    2. Joanna Okuniewska
    3. Anita Lipnicka
    4. Ewa Zgrabczyńska
    5. Madonna
    6. Christel Petitcollin
    7. Olga Tokarczuk
    8. Erykah Badu

1. Mary Kay Ash

Choć różnie to bywa z konsultantkami firmy Mary Kay, do grona których dołączyłam, nie czuję się wyznawczynią jej założycielki, Mary Kay Ash. Mam do niej jednak ogromny szacunek. Założyła firmę, której głównym celem było zapewnienie kobietom dobrych warunków do zawodowego rozwoju i zrównanie ich zarobków z zarobkami mężczyzn w czasach, w których zarabiały o połowę od nich mniej.
Dzięki wejściu w szeregi Mary Kay, poznałam nie tylko znakomite kosmetyki, które uwielbiam i wielokrotnie na blogu opisywałam, ale przede wszystkim cudowne, silne, piękne i niezależne kobiety; każda z nich ma fascynującą historię, wielką życiową mądrość i niewiarygodną energię!
Thank you, Mary! 💅 💄

2. Joanna Okuniewska

Twórczość Asi Okuniewskiej opisywałam niedawno w tekście „W sieci, czyli w co dać się złapać”, wskazując jej cudowny podcast „Ja i moje przyjaciółki idiotki”. Zachwyciła mnie swoją wrażliwością, delikatnością, talentem narratorskim, ogromnym poczuciem humoru, ciepłem i mądrością. Moja idolka, Laurie Anderson – niekwestionowana mistrzyni storytellingu – wszelkim opowiadaczom postawiła poprzeczkę  naprawdę wysoko, przez co niewielu jestem w stanie słuchać, a Asia jednak… skradła moje serce. Piękna Polka, tworząca piękne internetowe treści, mieszkająca w pięknym miejscu, jakim jest Islandia… czy można nie wpaść?
Dzięki, Asiu! 🎙 🎧

3. Anita Lipnicka

Przygotowując się do napisania recenzji najnowszej płyty Anity Lipnickiej „OdNowa”, zagłębiłam się w jej zapomnianą już trochę przez siebie twórczość, a także tę jej część, której nigdy wcześniej nie poznałam. I zachwyciłam się od nowa (choć zachwytem chyba dużo bardziej niż kiedyś świadomym). Nie tylko, tak niestety u tekściarzy rzadkim, autentycznym talentem literackim, ale też niesłychaną wrażliwością i mądrością. Wysłuchałam wielu wywiadów z tą artystką i zwłaszcza jedno wypowiedziane przez nią zdanie kompletnie otworzyło mi oczy i pomogło w wielu sytuacjach, w których znalazłam się niedługo później, mianowicie: „nie da się przejść życia, nikogo nie raniąc”.
Dzięki, Anito! 🎤 🎼

4. Ewa Zgrabczyńska

Poznańskie Zoo zafascynowało mnie już przy pierwszej w nim wizycie przede wszystkim doskonałymi warunkami, jakie zapewnia zwierzętom (zwłaszcza w kontrze do przerażająco mizernego zoo w Krakowie). Potem stałam się wiernym fanem jego facebookowego fanpage’a i ukazujących się na nim smakowitych wpisów (przezabawnych i zawsze nienagannych językowo). Szybko zrozumiałam, że za sukcesem tego miejsca musi stać niesamowita osoba. Tak się rzeczywiście okazało – dyrektor Ewa Zgrabczyńska swoją charyzmą, pozytywną energią i oddaniem zwierzętom nadaje temu miejscu niepowtarzalny klimat.
Pod koniec października 2019 roku cała Polska żyła mrożącą krew w żyłach historią tygrysów, które nielegalnie i w koszmarnych warunkach przewożone z Włoch do rosyjskiego cyrku utknęły w Koroszczynie na granicy Polski z Białorusią (niestety nie wszystkie przeżyły). Ewa Zgrabczyńska bez mrugnięcia okiem w błyskawicznym tempie zorganizowała im nie tylko transport, przyjmując je do swojego zoo (co wymagało przecież dostosowania tego miejsca do nowych, nawet jeśli tylko tymczasowych, lokatorów), ale też zadbała o ich przyszłość, natrafiając po drodze na serię idiotycznych politycznych problemów, które krok po kroku, z gigantyczną determinacją pokonywała.
Pani Ewo, jest Pani niesamowita! Dziękuję! 🐅 ❤️

5. Madonna

Lektura znakomitej książki „Moje życie z Madonną” Christophera Ciccone, brata Madonny, skłoniła mnie do obejrzenia większości dostępnych w internecie wywiadów z gwiazdą i… zakochałam się w jej całkowicie wymykającej się jakimkolwiek szufladkom osobowości.

„Jaki obraz Madonny wyłania się więc z książki jej brata? Bardzo niejednoznaczny (co jest chyba najlepszym dowodem na to, że zarzuty wobec autora są bezpodstawne). Obraz fascynującej, silnej, hipnotyzującej, uwodzicielskiej, piekielnie inteligentnej, zaradnej, wytrwałej, upartej, pewnej siebie, kontrolującej (z biegiem lat coraz bardziej obsesyjnie) kobiety, która miewa momenty całkowitego zwątpienia w siebie, z którymi radzi sobie w bardzo ryzykowny sposób, mianowicie pozując w niegasnącym świetle fleszy. Kobiety, która nie bardzo lubi i nie bardzo umie rozmawiać o uczuciach. Kobiety, która potrafi niewiarygodnie silnie oddziaływać na losy stykających się z nią osób (w tym swojego brata). Kobiety pochodzącej z katolickiego domu, która w wieku pięciu lat straciła matkę – jedno i drugie odcisnęło na niej ogromne piętno. Im jednak bardziej zagłębimy się w lekturze, tym mocniej do nas dojdzie, że na pewnym etapie jej kariery doszła do tej charakterystyki jeszcze jedna cecha – niewiarygodna bezwzględność połączona z kompletnym brakiem wrażliwości. Bezwzględność, która pojawiała się znikąd i potrafiła równie szybko ustąpić pięknym gestom (niektóre jej maile do brata były naprawdę wzruszające)”.

– fragment wpisu „Moje życie z Madonną” Christopher Ciccone

Czas spędzony z nią był dla mnie niesłychanie inspirujący.
Thank you, Madonna!
💪 💃

6. Christel Petitcollin

Francuska autorka Christel Petitcollin przewróciła moje życie do góry nogami już jakiś czas temu, książką „Jak mniej myśleć; dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych”.  Jednak dopiero po przeczytaniu jej kontynuacji – „Jak lepiej myśleć; dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych” – pojęłam, na ile ważną stała się dla mnie osobą. Jak wyrozumiała, pełna ciepła i miłości mama wzięła mnie (i całe zastępy innych prawopółkulowców) za rękę i przeprowadziła przez meandry tak dla mnie skomplikowanych i nieraz przerażających relacji międzyludzkich, tłumacząc mi przede wszystkim mnie samą, a także różnice między mną a światem, wynikające z moich neurologicznych uwarunkowań.
Merci, Christel! ✍️ 🧠

7. Olga Tokarczuk

Pojawienie się Olgi Tokarczuk w tegorocznym wpisie nie powinno dziwić, choć niestety żyjemy w kraju, w którym zdobycie Nagrody Nobla przez rodaka nie zawsze cieszy wszystkich pozostałych. Proza Tokarczuk urzeka niewiarygodną wrażliwością i delikatnością autorki, a równocześnie jej niespotykaną dbałością o szczegóły. Zostanie laureatem Nagrody Nobla to ogromny sukces na skalę światową i niesamowita nobilitacja (nomen omen zresztą). Trudno sobie wyobrazić większy patriotyzm niż takie posługiwanie słowem pisanym w języku ojczystym, które zostanie zauważone i docenione przez Akademię Szwedzką.
Pani Olgo, proszę przyjąć najszczersze gratulacje! Dziękuję! 🖊 📖

8. Erykah Badu

Tę niesamowitą, kosmiczną (i oszałamiająco piękną) artystkę zawsze podziwiałam, jednak kilka miesięcy temu jedna z jej piosenek absolutnie zawładnęła moim sercem, uzależniając mnie na bardzo długo (właściwie ciągle mi nie przeszło) – mowa o hipnotycznej „I Want You”. Rozczula mnie i wzrusza ta niewiarygodna spójność formy z treścią (puls nadaje jej… bicie serca). To utwór o niesamowitym pragnieniu kogoś, kogo się kocha. Pragnieniu organicznym. Pragnieniu, które rozsadza tamy i z którym nie można już nic innego zrobić, niż tylko… poddać się mu. Pragnieniu, którego nigdy w życiu nie rozumiałam. Nigdy wcześniej…
Thank you, Erykah ! 💞❣️

🌵🌵🌵 Wszystkim Paniom składam najserdecznNiejsze życzenia z okazji Dnia Kobiet! Dołączam do nich kaktusy, żeby przypomnieć Wam Wszystkim o Waszej wyjątkowości. Pamiętajcie, żeby się nigdy do nikogo nie porównywać i szukać swojej siły w sobie – nigdy na zewnątrz, bo tam dzieje się dużo rzeczy, czasem przerażających. To naszą rolą (i obowiązkiem!) jest zadbanie o siebie. Ta siła jest w nas, wystarczy się do niej tylko dokopać. Na deser wrzucam piosenkę „Winna” Agnieszki Chylińskiej, żeby przypomnieć, że każdy nasz wybór, jeśli jest uczciwy i podyktowany sercem, jest dobry. Nawet, jeśli zostaniemy niezrozumiane czy nazwane „winnymi”. Trudno. Przyjmijmy to z pokorą. Siła i prawda jest w nas, nie poza nami. 🌵🌵🌵

💐 Wpisy z okazji Dnia Kobiet
z poprzednich lat: 💐

„OdNowa” Anita Lipnicka

fot. Marianna Patkowska

fot. Marianna Patkowska

wytwórnia: Pomaton
rok wydania: 2019

Chyba w życiu większości osób z mojego pokolenia wrażliwość Anity Lipnickiej odegrała dużą rolę. W tym roku artystka obchodzi 25-lecie swojej kariery i z tej okazji wydała dość niezwykłą płytę z dwunastoma piosenkami (z różnych okresów swojej działalności) zaśpiewanymi od nowa i zrealizowanymi przez ośmiu producentów: Bartosza Szczęsnego, Piotra Świętoniowskiego, Kubę Karasia, Urbanskiego, Michała Foxa Króla, Marcina Macuka, Paula Rollinga i Daniela Blooma. Eksperyment, jakim był ten pomysł, okazał się strzałem w dziesiątkę.
Sama jestem w pewnym sensie wychowana na Variusach z Anitą, którzy samoistnie stanowili ścieżkę dźwiękową wielu ważnych wydarzeń w moim życiu, ale przyznam, że nie bardzo śledziłam później karierę solową Lipnickiej, choć wcale nie dlatego, że estetycznie rozmijała się z moim gustem. Zawsze niesamowicie szanowałam jej bardzo oryginalny i odmienny od przyjętych norm sposób śpiewania. Robiła to od początku całkowicie po swojemu. Przy okazji pisania tej recenzji sięgnęłam po jej zapomniane już przeze mnie utwory, a także te wcześniej nieznane i było to naprawdę ciekawe i piękne doświadczenie.
Anita Lipnicka jest też jedną z bardzo niewielu artystek o tak lekkim i doskonałym piórze. Jej teksty są niesłychanie poetyckie, wzruszające i trafne, a równocześnie pozbawione zbędnego patosu czy sentymentalności. To – zwłaszcza w dzisiejszych czasach – niestety ogromna rzadkość. Mało któremu artyście można dziś przypisać tak ogromną świadomość językową. (Nawet na opisywanych na tym blogu płytach, kiedy wspominam o „dobrych tekstach”, nie zdarzyło się jeszcze, żeby ich autorzy w jakimś momencie nie obnażyli pewnych swoich warsztatowych niedociągnięć – u Anity te po prostu nie istnieją.)
Na najnowszej płycie piosenki wokalistki dostały drugie życie, świeżość, nową przestrzeń, odmienną perspektywę i dyskotekowy sznyt. Czy wersje są lepsze od oryginałów? To pytanie nie wydaje mi się w ogóle zasadne. Są przede wszystkim inne. Osobiście niektóre podobają mi się rzeczywiście bardziej, a inne właśnie mniej. Trudno byłoby też znaleźć wspólny mianownik między dawnymi utworami Varius Manx a tymi z solowych płyt Lipnickiej (włączając w to albumy z Johnem Porterem). Przefiltrowanie ich wszystkich przez całkiem odrębną muzyczną wrażliwość młodych producentów zapewniło spójność, mimo ogromnej różnorodności, z jaką się na „OdNowie” spotkamy.
Nie ukrywam też, że dziwią mnie komentarze fanów (a może raczej wyznawców?) „Piosenki księżycowej”, oburzonych nową wersją tej piosenki. Przede wszystkim mamy do czynienia z dwoma różnymi utworami o całkowicie odmiennej energii, które łączy tylko linia melodyczna i tekst. Ja jestem fanką obydwu. Oryginał – wiadomo! – jest niepowtarzalny i ważny w historii polskiej muzyki rozrywkowej, ale jego przeróbka ma z kolei cudowne i hipnotyzujące taneczne flow.
Największym zaskoczeniem była dla mnie chyba wersja piosenki „I wszystko się może zdarzyć”, na którą w oryginale mam niestety alergię (uważam ją za nieporozumienie na skalę „Czegoś optymistycznego” Kasi Kowalskiej); stanowiła na pewno wielkie wyzwanie i uważam, że Michał Fox Król znakomicie sobie z nim poradził.
„OdNowa” to nie tylko fantastyczny prezent dla wiernych fanów Anity Lipnickiej, ale też znakomity krążek pełen energetycznych utworów, które połączą na parkiecie zarówno moich równolatków, jak i pokolenie poczęte przy „Piosence księżycowej”.

Spis utworów:

  1. Piękna i rycerz
  2. Ptasiek
  3. Piosenka księżycowa
  4. Mosty
  5. Bones of love
  6. I wszystko się może zdarzyć
  7. Big city
  8. Zanim zrozumiesz
  9. Z miasta
  10. Zimny czas
  11. Wolne ptaki
  12. Black hand