Long 4 Lashes – Oceanic

fot. Marianna Patkowska

Znów, na wszelki wypadek, złożę oświadczenie że nie jest to wpis sponsorowany. W razie wątpliwości, zachęcam do lektury tekstu „Jak nie osiągnąć sukcesu”.

Dziś opisuję trzy produkty z serii Long 4 Lashes polskiej firmy Oceanic: profesjonalny żel do usuwania skórek, ekstremalny utwardzacz do paznokci oraz serum przyspieszające wzrost rzęs.

1. Żel do usuwania skórek

fot. Marianna Patkowska

Malowanie paznokci to czynność, przy której tak wiele rzeczy może pójść nie tak, że za każdym razem wpędza mnie w całkiem spory stres. Najbardziej klasyczną pułapką jest ta, że ile czasu by nie czekać, aż lakier na paznokciach wyschnie, prawie zawsze okaże się, że czekaliśmy (równouprawnienie!) akurat o tę sekundę czy dwie za krótko. Idealnie to zresztą ilustruje poniższy rysunek:

autor: C. Cassandra

Gdyby jednak poświęcenie, jakim jest pozostanie w kilkunastominutowym bezruchu zwieńczone spektakularnym brakiem sukcesu w postaci odgnieceń w idealnej, w pocie czoła wypracowanej, strukturze warstwy lakieru na paznokciach było zbyt mało stresującym problemem, pozostaje jeszcze drugi: usuwanie skórek. Ten jest zresztą chronologicznie pierwszym, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Przez wiele lat przed zrobieniem manicure’u moczyłam dłonie w ciepłej wodzie z kilkoma kroplami żelu do kąpieli oraz oliwy z oliwek, po czym odsuwałam skórki, następnie je odcinając. I oczywiście ten ostatni krok był najtrudniejszy, bo dziesięć palców to całkiem sporo. Co najmniej dwa czy trzy postanawiały się zbuntować przed perspektywą pięknego zadbanego wyglądu i zaczynały krwawić z odciętej skórki. A im bardziej się spieszyłam, tym mniej udawało się krwotok zatamować…
Dopiero jakiś czas odkryłam, że najnowsza (choć znając mój refleks, może mieć już i dekadę) tendencja jest taka, by skórki zmiękczać, odsuwać i… dać im już spokój, nie wycinać ich! Ponoć im bardziej będą zmiękczone, tym mniejszy będzie z nimi problem, m.in. przez ponowne ich odrastanie.
Co prawda kosmetyki firmy Mary Kay zmiękczyły nie tylko moje serce, ale też bardzo odczuwalnie całą skórę, jednak pomyślałam, że być może warto zająć się samymi skórkami jeszcze jakoś dodatkowo, bo jednak – mimo wszystko – lubię malować paznokcie, a są okazje, przy których nie bardzo chcę, by moje dłonie wyglądały jak ofiary rzezi.

fot. Marianna Patkowska

Po zmiękczaniu (kremami do rąk, kąpielami z oliwą z oliwek i codziennym stosowaniu żelu do usuwania skórek Long 4 Lashes) i nieodcinaniu, lecz odsuwaniu skórek już od dłuższego czasu mogę powiedzieć, że każdemu gorąco polecam zaprzestanie tego krwawego procederu.
Żel najlepiej używać raz dziennie wieczorem przed kąpielą, aplikując na wszystkie skórki i zostawiając na nich na maksymalnie 5 minut, a potem odsuwając skórki przeznaczonym do tego patyczkiem i zmywając wodą z mydłem. Po kąpieli pamiętajmy o nałożeniu kremu do rąk!

2. Utwardzacz do paznokci

fot. Marianna Patkowska

Kiedy już zmiękczymy sobie skórki do granic możliwości, pozostaną nam… paznokcie… do – dla odmiany – utwardzenia! (A potem się niektóre kobiety dziwią, że niektórzy mężczyźni się w tym gubią…)
Historia zapuszczania paznokci nie ma w moim życiu jakiejś specjalnie długiej tradycji, gdyż większość swoich młodych lat spędziłam, grając na fortepianie, co definitywnie zamykało ten temat. Kiedy jednak już mogłam sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa i frywolności w tym zakresie, szybko zauważyłam, że o ile krótkie paznokcie nie domagają się ode mnie malowania, o tyle dłuższe, żeby się nie złamać, czy nie rozdwoić, muszą być choćby muśnięte lakierem, nawet bezbarwnym.
Stosunkowo niedawno odkryłam ekstremalny utwardzacz do paznokci z serii Long 4 Lashes (ciągle zachodzę w głowę, czemu akurat „ekstremalny”) i jestem na razie z efektów jego stosowania bardzo zadowolona. Jego główną funkcją jest wzmocnienie i rozjaśnienie płytki paznokcia, a także nadanie jej zdrowego wyglądu z odrobiną naturalnego połysku.

fot. Marianna Patkowska

Dodatkowym atutem jest natomiast delikatnie mleczny odcień jaki nadaje paznokciom zaraz po jego nałożeniu, można go więc stosować zamiast lakieru. Producent sugeruje, żeby położyć na paznokciach dwie warstwy (czekając na wyschnięcie niestety tak samo, jak w przypadku lakieru) i powtarzać tę czynność co dwa dni przez jakiś czas, póki nie zauważymy poprawy. Utwardzacza można też śmiało używać jako bazy pod lakier kolorowy, aplikując wtedy tylko jedną jego warstwę.

3. Serum przyspieszające wzrost rzęs

fot. Marianna Patkowska

Jak już kiedyś tu wspominałam, całkiem lubię swoje rzęsy i nie powiedziałabym, że są krótkie, jednak przez swój jasny kolor, prawie niezauważalne. Oprócz tego mam też dosyć negatywny stosunek do efektów przedłużania rzęs u kosmetyczki, przede wszystkim z powodu skazania się przez nie na jakiś czas na ten jeden, specyficzny wygląd, podczas kiedy mnie fascynuje zmienianie się, eksperymentowanie, no i lubię też swoją twarz bez żadnego makijażu (jak na zdjęciu powyżej). Jednak jakiś rok temu moje rzęsy odmówiły współpracy, być może trochę je zmęczyłam maskarami, może cały organizm się osłabił i reagował też w taki sposób. Wiedziałam, że powinnam się nimi zająć, jakoś je wzmocnić (tak jak zajmujemy się włosami, kiedy przestają lśnić, czy zaczynają bardziej wypadać). Pierwszy produkt z apteki, który wpadł mi w ręce, zupełnie nie spełnił moich oczekiwań. Był to rodzaj odżywki, nakładanej wieczorem bezpośrednio na rzęsy. Rano te się kleiły, a oprócz tego nic nie uległo zmianie.

fot. Marianna Patkowska

Wtedy postanowiłam zaryzykować i spróbować (zdecydowanie droższe od pierwszego specyfiku) serum Long 4 Lashes, o którym dość sporo czytałam w sieci. Moim celem nie było przedłużenie rzęs, lecz odzyskanie ich dawnego blasku i powstrzymanie wypadania. Sama aplikacja serum bardzo mi się spodobała, bo stosuje się je (również raz dziennie, przed snem) w taki sposób, w jaki nakładamy eyeliner, robiąc po prostu kreskę tuż nad linią rzęs (można też wzdłuż linii brwi, ale nie odczuwałam takiej potrzeby). Rzęsy najpierw rzeczywiście wypadały trochę bardziej, ale tylko przez chwilę, by potem był naprawdę na długo spokój. Już po trzech tygodniach dzyskały blask, stały się bardziej widoczne (choć nie ściemniały) i rzeczywiście jakby jeszcze dłuższe, co widać po wykonaniu makijażu.

fot. Marianna Patkowska

Po trzech miesiącach stosowania zmieniłam jego częstotliwość, używając kosmetyku raz do dwóch razy w tygodniu. Wielkim plusem serum Long 4 Lashes jest niesłychana wprost wydajność. Pierwszy starczył mi na ok. 10 – 11 miesięcy! Dopiero niedawno kupiłam drugie opakowanie. Rzęsy przede wszystkim, na czym zależało mi najbardziej, sprawiają wrażenie zdrowszych!
Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkie opisywane dziś produkty !

6 thoughts on “Long 4 Lashes – Oceanic”

Leave a reply to oczaminni Cancel reply