„Oko umysłu” Oliver Sacks

fot. Marianna Patkowska

tłumaczenie: Jacek Lang
wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
rok wydania: 2011
oryginalny tytuł: The Mind’s Eye

Jak to możliwe, żeby mieć zdrowe oczy i nie rozpoznawać otaczających nas przedmiotów? Albo żeby być doskonałym instrumentalistą i pewnego dnia obudzić się… nie umiejąc czytać nut? A to, żeby być nałogowo czytającym pisarzem, który w jednym momencie… po prostu przestaje umieć czytać? Czy osoby niewidzące widzą czy słyszą otaczający ich świat? Czy po utracie wzroku kierowanie się trybem wzrokowym (tzw. wzrokiem wewnętrznym), a nie słuchowym może być kwestią wyboru? A może jest związane z wrodzonymi predyspozycjami naszego mózgu? Czym się różni kora wzrokowa mózgu osób niewidzących od urodzenia od kory wzrokowej mózgu tych, którzy stracili wzrok po co najmniej kilku latach widzenia? I w końcu czym jest tajemnicze tytułowe oko umysłu? Oliver Sacks – brytyjski neurolog i pisarz (zmarły w 2015 roku w Nowym Jorku) – w lekki i niesłychanie wciągający sposób odpowiada na te pytania, nieustannie tym samym uświadamiając czytelnikom, jak fascynującym organem jest ludzki mózg.

fot. Marianna Patkowska

Jakiś czas temu byłam absolutnie przekonana, że mam w swoim mózgu guza. Wiele niewytłumaczalnych w żaden inny sposób objawów wydawało się go w logiczny sposób potwierdzać (nasilające się bóle głowy, których już nic nie było w stanie uśmierzyć, zawroty głowy, problemy z równowagą, w krytycznych momentach nawet ze wzrokiem, nudności). Czekając na rezonans magnetyczny głowy, nie czułam strachu. Raczej niepokój, że nie wiem, co się dzieje z moim mózgiem. Badanie nie potwierdziło na szczęście najgorszej diagnozy. Objawy… okazały się psychosomatyczne i ustąpiły wraz ze zmianą pracodawcy. Teraz, czytając „Oko umysłu”, po raz pierwszy… rzeczywiście się przestraszyłam. Co prawda czytałam, więc miałam tym samym świadomość, że jestem w grupie niesamowitych szczęśliwców, których przypadek nie został opisany w tej książce, jednak przeraziła mnie myśl, że niespodziewana agnozja może dopaść tak naprawdę każdego. Nie wiem, czy miałabym tyle siły, ile niesamowici bohaterowie (i równocześnie pacjenci) Sacksa, którzy musieli uczyć się świata zupełnie od początku. I… nawet, jeśli się trochę przeciw temu buntowali, wszystkim udało się z ogromną godnością po jakimś czasie odnaleźć w nowej rzeczywistości. Niektórzy umieli ją nawet docenić.
Oliver Sacks, choć rozpatruje w swojej książce zagadnienia neurologiczne, umieszcza je jednak w szerszym kontekście, zahaczając o moje dwie ulubione nauki: filozofię oraz językoznawstwo. Wszystkim gorąco polecam tę porywającą lekturę!

P.S. Załączam fragment wywiadu na temat „Oka umysłu” z jego pełnym niesłychanego uroku osobistego autorem.