
[W drugim semestrze warsztatów przyszedł czas na moje ulubione – chociaż wymagające – zadanie, czyli pisanie opowiadań nawiązujących do szeroko pojętej mitologii. Konkretne mity były nam z góry narzucane. W tym opowiadaniu próbuję iść dalej drogą, którą odkryłam przy pisaniu o Edypie, czyli nadawać formie właściwą w swoim odczuciu wagę.]
15.05.2007
Powietrze pachnie przeszłością, halibutem, sieją i sandaczem, a także jakby odrobinę marynowanym łososiem i wędzoną makrelą. Silniejszy wiatr raz po raz przywiewa, oprócz jodu, aromat gofrów z bitą śmietaną. Lodowate fale opluwają jej stopę, łydki, oraz ¼ laski. Xsiężniczka Izaa, patrząc zamglonymi od żalu oczyma w niebieski bezkres, myśli: „ a to skur…l je…y!”.
Tymczasem A-brrr! otworzył lodówkę i przyglądał się dosyć sporej kobiecej stopie ozdobionej bladoniebieskimi tipsami. Powoli zaczęło do niego dochodzić, co mogło się stać. Oparta o ścianę dziwnie brunatna siekiera puszczała mu zalotnie oko. No tak, był na dosyć potężnym haju, musiał złożyć ofiarę ze stopy, ale że aż tak go wzięło, że odrąbał ją konkubinie? Podrapał się po głowie i wybuchnął śmiechem. I śmiał się tak po wszystkie czasy…
Niedługo potem Xsiężniczka Izaa umówi się ze swoim protetykiem na flaki urzeczona jego profesjonalnym podejściem do nowo powstającej stopy. Spotkania w szpitalnym barze wkrótce przybiorą charakter nieco bardziej intymny. Dojdzie wreszcie do wspólnego wyjazdu na piknik za miasto. Tam Xsiężniczka Izaa wraz z protetykiem będą podziwiać zachód słońca, siedząc na wielkim kamieniu. W tej właśnie chwili dostaną wilka, którego oswoją. Im jednak dłużej Xsiężniczka Izaa będzie korzystać z pomocy psychoterapeuty poleconego przez protetyka, tym bardziej nasili się w niej przekonanie, że trzeba zlikwidować przyczynę swoich lęków. Kiedy zatem będzie gotowa, wybierze się wraz z oswojonym wilkiem do A-brr!’a i gdy ujrzy go zwijającego się ze śmiechu – odgryzie mu ucho. Szepnie już po wszystkim do siebie „oko za oko, zub za zub” , gdyż okaże się, że jest z pochodzenia Czeszką.
czas teraźniejszy – historia Izaaka: we współczesnym świecie mamy do czynienia z samymi „ofiarami”, dlatego wariację na temat Izaaka przedstawiam w czasie teraźniejszym; każdy w swoim mniemaniu jest pokrzywdzonym przez jakiegoś „złego”, który „złym” jest jedynie do czasu, kiedy stanie się realnym, odrębnym ludzkim istnieniem. Wtedy również zamienia się w ofiarę, w pokrzywdzonego (przeważnie także jedynie w swoim mniemaniu, ale jednak).
czas przeszły – historia Abrahama: w moim odczuciu piękna i niezwykła postawa Abrahama jest tak odległa od współczesnego modelu życia, że nie umiemy o niej mówić; staje się zbyt egzotyczna dla nas. Zakładam więc, że „wyginęła” prawie zupełnie i daję temu wyraz używając czasu przeszłego w wariacji o Abrahamie (który nota bene w niczym prawdziwego Abrahama nie przypomina, gdyż tamten już dawno przestał istnieć, o czym mowa wyżej).
czas przyszły – wszelkie domysły, miejsce na własne refleksje.
