XX Zakopiańska Akademia Sztuki im. Marka Markowicza

Właśnie dobiegło końca jedno z fantastyczniejszych wydarzeń kulturalnych w Zakopanem – Zakopiańska Akademia Sztuki, czyli zainicjowane już dwadzieścia lat temu przez Marka Markowicza kursy mistrzowskie dla utalentowanej muzycznie młodzieży. Po śmierci pomysłodawcy Akademii, schedę przejęła po nim jego żona, Barbara Markowicz, dbając o kontynuację pięknej idei męża i otaczając za każdym razem wszystkich uczestników i gości swoim niesamowitym ciepłem i życzliwością.
Przez półtora tygodnia uczniowie (rozpiętość wiekowa była bardzo duża – od dwunastu do dwudziestu sześciu lat) szkolili swój warsztat pod okiem wybitnych muzyków za dnia, by wieczorami koncertować przed dosyć nawet licznie zgromadzoną widownią sympatyków Akademii. W tym roku wykładowcami byli: w klasie skrzypiec – Szymon Krzeszowiec (pierwszy skrzypek Kwartetu Śląskiego oraz od kilku lat dyrektor artystyczny Akademii), Marcin Markowicz (drugi skrzypek kwartetu Lutosławski Quartet oraz dyrektor artystyczny Festiwalu Muzyki Kameralnej w Książu) i Marcin Baranowski, a w klasie wiolonczeli – Tomasz Strahl i Adam Krzeszowiec.
Tegoroczną Zakopiańską Akademię Sztuki, tuż przed koncertem inaugurującym, otworzyło (nieformalnie) w Willi „Atma” spotkanie z legendą ZAS, doskonałym austriackim pianistą Paulem Guldą. Muzyk opowiadał (po… polsku!) o swoim zawodowym, ale przede wszystkim emocjonalnym związku z przedsięwzięciem Marka Markowicza, co przeplatał wykonywaniem doskonałych utworów muzyki dawnej, a także swoich wzruszających improwizacji. Atmosfera, którą stworzył, pomogła choć na chwilę zapomnieć o uśmierceniu przez Muzeum Narodowe w Krakowie (remont!) obecnego tu niegdyś ducha Karola Szymanowskiego, a także o kontrowersyjnej „urodzie” nowego fortepianu (w brązowawą panterkę) oraz nawet jego nie najszczęśliwszym brzmieniu.
Koncert inauguracyjny odbył się następnego dnia, 21 października, w Miejskiej Galerii Sztuki, a gwiazdą wieczoru był wspaniały, nieoceniony Kwartet Śląski, który przypomniał poruszający, liczący już przeszło pół wieku, ale ponadczasowy Kwartet smyczkowy Witolda Lutosławskiego oraz towarzyszący im w sporo starszym, pięknym Kwintecie smyczkowym d-moll Witolda Maliszewskiego Tomasz Strahl. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie kompozycja tego wieczoru, którą można byłoby zatytułować „Mistrz i uczeń”. Z jednej strony zostały wykonane dwa skrajnie różne estetycznie utwory, co było niezwykle ciekawe ze względu na to, że Lutosławski pobierał nauki u Maliszewskiego, a z drugiej zostały wykonane przez dwóch nauczycieli Akademii (Szymona Krzeszowca i Tomasza Strahla), którzy w najbliższych dniach mieli kształcić przybyłą na warsztaty młodzież. To naprawdę poruszające.

Bardzo dawno temu, w mojej muzycznej podstawówce na trzy panie, z którymi miałam fortepian, grać umiała tylko jedna.

– dygresja szkolna

Od środy 24 października do soboty 28 października mogliśmy usłyszeć znakomitych uczestników Akademii (dwa pierwsze koncerty w Miejskiej Galerii Sztuki, następnie w Willi „Atma” i finałowy w cudownej Galerii Władysława Hasiora). Środowy koncert został poprzedzony niezmiernie ciekawym wykładem charyzmatycznej muzykolożki, również związanej z Akademią od lat, Danuty Gwizdalanki – „Muzyczne mitologie stulecia”. Zetknięcie się z osobą o tak rozległej wiedzy, dodatkowo fantastycznie posługującą się językiem, jest czymś w Zakopanem ostatnich lat niestety rzadko spotykanym. (Tym bardziej więc cieszą takie inicjatywy jak Akademia czy opisywana przeze mnie tu wcześniej „Muzyka na Szczytach”.)
Wracając jednak do koncertów… Ogromną radością było słuchanie młodych, przejętych, zaangażowanych i niesłychanie utalentowanych instrumentalistów, którzy już teraz reprezentują bardzo wysoki poziom, a przecież ciągle są jeszcze na samym początku swojej muzycznej drogi. Choć poprzeczka została ustawiona niezwykle wysoko i nie będzie z mojej strony przesadą, jeśli napiszę, że wszyscy uczestnicy byli znakomici, jednak muszę wyróżnić jedną osobę, której ekspresja, wrażliwość, muzykalność i jakaś taka niewiarygodna iskra wbiła mnie w fotel (za każdym zresztą razem, bo wystąpiła na dwóch koncertach). To… zaledwie dwunastoletnia skrzypaczka Zofia Olesik – ogromny, odkrywany na naszych oczach talent!
A po pięknym koncercie finałowym w Galerii Władysława Hasiora, zakończonym wręczeniem uczestnikom i wykładowcom dyplomów, pozostał jakiś taki smuteczek, jak to zwykle bywa po ważnych i pięknych wydarzeniach. Wspaniała, panująca wśród organizatorów i uczestników rodzinna atmosfera udzieliła się także gościom Akademii, którym pozostaje już tylko czekać do następnej, za rok.