czyli o podróżowanNiu poza Grecję

fot. Valantis Nikoloudis
Podróżowanie jest moją pasją, ale ciągle w bardzo wielu miejscach jeszcze nie byłam. Od najmłodszych lat dużo jeździłam po świecie, głównie ze swoimi rodzicami. Zwiedziłam z nimi Berlin, Paryż wraz z Normandią, Kopenhagę (choć głównym punktem tej podróży były Ogrody Tivoli) i Billund (oczywiście ze względu na Legoland), Ystad i prawie całą cudowną szwedzką Skanię, w której wielokrotnie spędzaliśmy bajeczne wakacje, San Diego i Los Angeles. Byłam jednak podczas większości tych podróży zbyt mała, by odpowiednio te miejsca przeżyć. Z Paryża na przykład pamiętam tylko bagietkę, z Normandii nasze żółte peleryny i mokre kamienie, a z pierwszego pobytu w Los Angeles zupę pomidorową mojej cioci i jedną palmę. (Po podobne wrażenia równie dobrze mogłam się podczas deszczu udać do piekarni, na obiad do baru mlecznego i skoczyć pod Rondo gen. Charles’a de Gaulle’a w Warszawie, w której wówczas mieszkałam.)
W międzyczasie jeździłam oczywiście na różne obozy, przeważnie na Słowację. Mam bardzo dobre wspomnienia związane z Liptowskim Janem, ale też – już z późniejszych wypraw – Popradem, Liptowskim Mikułaszem oraz Starym Smokowcem i przejażdżką wśród bajkowych krajobrazów nad Szczyrbskie Jezioro.
W wieku dziewiętnastu lat odbyłam samotnie chyba najdalszą podróż – do Los Angeles. Tym razem zdecydowanie więcej z tego pobytu wyniosłam, niż poprzednio. Zwiedziłam również Las Vegas, obłędną pustynię Death Valley i magiczne South Lake Tahoe, które do momentu, w którym odkryłam Thassos, wydawało mi się moim miejscem na ziemi.
Niedługo później wybrałam się też do francuskiej miejscowości Saint-Pée-sur-Nivelle, zwiedzając przy okazji także Biarritz i urokliwe hiszpańskie San Sebastián oraz – bardzo pobieżnie – Bilbao. Z późniejszych wypraw, oczarowała mnie także niemiecka Kolonia i wdzięczne Bonn.
Dwoma miastami, które odkryłam dość późno, ale które zupełnie podbiły moje serce są Wiedeń i Budapeszt. Na pewno chciałabym lepiej (i bardziej świadomie) zwiedzić raz jeszcze Berlin i Paryż.
Od dłuższego czasu jestem uzależniona od wypraw na Thassos i od niedawna także do Salonik, w związku z czym podporządkowuję im swoje wolne chwile oraz podróżniczy budżet. Jednak nie zamierzam zupełnie porzucić swojego zamiłowania do poznawania nowych miejsc na ziemi.
Ponieważ Grecję zwiedzam w inny sposób, niż pozostałe kraje (to dla mnie zawsze równolegle wyprawa w głąb siebie samej, przeżycie duchowe), postanowiłam utworzyć dla niej zupełnie osobną kategorię – Moja wielka grecka przygoda.
W kategorii Pod/różne będę zatem opisywać podróże do wszystkich miejsc, które Grecją nie są. Opiszę z pamięci (i notatek, które zawsze robiłam) zarówno wyprawy, od których minęło już kilka lat, jak i na bieżąco te, które mi się jeszcze przytrafią!
Zachęcam do lektury poniższych wpisów! 😉
