czyli okiem laika, którym nNiestety jestem, o mojej ogromnNej pasji
– kryminNologii

fot. Valantis Nikoloudis
Od najmłodszych lat programem telewizyjnym, który robił na mnie największe wrażenie (i z którego oglądaniem musiałam się raczej nie obnosić) był „Magazyn Kryminalny 997”, prowadzony przez Michała Fajbusiewicza. Czekałam z wypiekami na rekonstrukcje zdarzeń, które – jak teraz podejrzewam – być może nie były szczytem brawurowego aktorstwa, ale za to powodowały TEN dreszcz!
Tak to się wszystko zaczęło i prawdopodobnie gdybym nie została w młodym wieku skażona muzyką i humanistycznym upodobaniem, byłabym dziś patologiem sądowym. Dochodzenie do prawdy i praca z denatami wydają mi się niezwykle stymulujące. Niestety, nie wyszło.
Zainteresowanie zbrodniami powróciło ze wzmożoną siłą niedawno, przeczołgując mnie po chyba wszystkich możliwych filmach dokumentalnych i wkładając mi w ręce niesamowite, fascynujące lektury.
Być może dawałem czasem do zrozumienia, że mogę być Jezusem Chrystusem, ale nie zdecydowałem jeszcze ani czym, ani kim jestem.
– Charles Manson
Szaleństwo jest wpisane w nasze życie. Nawet jeśli sami nie jesteśmy szaleni, każdego dnia spotykamy co najmniej jedną szaloną osobę. Powyższy cytat mógłby bawić – wiemy, że mamy do czynienia z kimś, komu ewidentnie zabrakło piątej klepki lub kto ma po prostu ogromne, aczkolwiek specyficzne poczucie humoru. Jeśli jednak uświadomimy sobie, że człowiek wypowiadający te słowa zmanipulował czwórkę młodych ludzi do tego stopnia, że dopuścili się rzezi na pięciu osobach, w tym jednej w dziewiątym miesiącu ciąży, sytuacja robi się poważna.
To, co mnie najbardziej zafascynowało (choć to fascynacja balansująca na granicy przerażenia) w historii Mansona, to niewiarygodny wpływ jednostki – wydawałoby się dość słabej, bo ułomnej umysłowo – na dużą grupę ludzi z różnych domów i warstw społecznych. Ani narkotyki, które Manson swojej grupie podawał, ani orgie, do których ją zmuszał nie są wyczerpującą odpowiedzią na pytanie, jak to się stało, że nikt się zawczasu nie zorientował, że ten facet jest niebezpieczny. Kluczowym słowem jest tu „zawczasu”, bo byli przecież i tacy, którzy próbowali uciec, ale było już za późno.
Historia Rodziny Mansona bardzo mnie ciekawi i absorbuje (zwłaszcza przeurocza postać oskarżyciela Mansona – Vincenta Bugliosiego; gorąco polecam fenomenalną książkę jego autorstwa Helter Skelter), ale nie pozostaję obojętna na działających w pojedynkę seryjnych morderców, a także (może nawet przede wszystkim) na przypadki nekrofilii i kanibalizmu.
Mam wśród morderców takich, którzy są mi w jakimś sensie bardziej bliscy, jak Edmund Kolanowski (chyba zagrał na mojej patriotycznej strunie) czy Jeffrey Dahmer, mam też takich, którzy są ciekawymi przypadkami, choć budzą moją wyjątkową odrazę, jak np. Ted Bundy. Wszelkie przetrzymywanie latami w piwnicach też nie jest tym, o czym najbardziej lubię czytać lub słuchać w filmach dokumentalnych.
Pomijając jednak moje subiektywne „preferencje”, gdybym miała krótko i zwięźle określić, co mnie w tych strasznych tematach pociąga, to byłyby to:
- świadomość, że są wśród nas ludzie o kompletnie odmiennej konstrukcji psychicznej od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni i którą nazywa się normalną
- coraz szerzej opisywane w książkach badania mózgów psychopatów i nasuwające się niesamowite wnioski
- wiążące się z dwoma powyższymi punktami pytanie o to, do kiedy odpowiadamy za swoje czyny i gdzie w tym wszystkim tzw. „wolna wola”.
W tej kategorii postaram się przedstawić najbardziej zajmujące mnie zagadnienia. Będę też pewnie cytować sporo fantastycznych książek, jakie przyszło mi przeczytać.
Zachęcam do lektury poniższych wpisów! 😉
