
fot. Marianna Patkowska
Pracując w szkole, codziennie stykałam się z ogromem ludzkich cierpień – a to ktoś kogoś nazwał „głupkiem”, a to „kłamczuchem”, a to w końcu „kluską”. Jako pani od słów, wiedziałam jak te mogą czasem ranić, przytulałam więc ich – tych tak nieopatrznie wystrzeliwanych językowych pocisków – ofiary mocno, za każdym razem pytając:
– Kochanie, a gdyby nazwał/a cię hipopotamem, czy to znaczyłoby, że nim faktycznie jesteś?
– pytanie ratunkowe dla ofiar pomówień
(Dla tęższych dzieci miałam na podorędziu bardziej neutralny wagowo przykład pawianów.)
Uwielbiałam tę chwilową konsternację, w którą je tym wpędzałam. Zazwyczaj po przemyśleniu, wracały do wniosków wyjściowych – że ich słownemu oprawcy należy spuścić łomot. Nie było jednak moją ambicją, by na szkolnych korytarzach przemoc nagle i niespodziewanie ustąpiła miłości. Chciałam raczej im pokazać ten fantastyczny patent zatrzymania się na chwilę i spojrzenia na rzeczywistość – jaka by nie była – z kompletnie innej perspektywy. Czy słowa są ważne? Dla mnie niesamowicie! Jestem wręcz religijnym ich wyznawcą, językoznawcą i prawopółkulowcem – nie może być już chyba gorszego adresu niż ja dla sformułowania: „no co ty, to TYLKO SŁOWA!”. Jednak… jakby mi się to nie wydawało banalne, podstawową funkcją języka jest komunikacja. Z tego też powodu jeśli używamy argumentów nielogicznych oraz nieprawdziwych, pozbawiamy wymawianych przez nas słów znaczenia. Stają się wtedy puste. Czy istnieje sens w tym, żeby dotykały nas puste słowa? Poruszać do żywego to mnie mogą nawet fonemy Stanisława Dróżdża, ale sztuka rządzi się swoimi prawami. W relacjach międzyludzkich chodzi na ogół o to, żeby wypowiadane słowa odzwierciedlały prawdę, a dodatkowo, żeby między nimi a czynami istniała harmonia i spójność.
Złapałam się w pewnym momencie na tym, że moje mądre rady dawane dzieciom są tak znakomite, że… aż sama z nich nie korzystam. Znaczy naprawdę w nie wierzę, ale kiedy ktoś w jakimś ciemnym zaułku walnie mnie znienacka w głowę stwierdzeniem, że jestem głupia, zła, wyrachowana czy interesowna, nagle… kompletnie zapominam, że nie jestem przecież hipopotamem (ani pawianem). Te słowa są – przykrymi, fakt, ale jednak – tylko słowami, w których nie ma prawdy. To ja muszę to wiedzieć. Ludzie mają prawo zarówno powiedzieć, jak i (co trudniejsze) pomyśleć o mnie wszystko. Bo – mogą, bo – są wolni, bo – znają tylko jakiś wycinek mnie, który interpretują po swojemu, w końcu bo – może zwyczajnie chcą mnie zranić. To moim obowiązkiem jest znać prawdę o sobie i chronić się przed jej zaciemnianiem. (W ekstremalnych sytuacjach będzie to również wkroczenie na drogę sądową, czasem niestety nieuniknioną.) To właśnie miałam na myśli, pisząc o oddawaniu innym ludziom kontroli nad swoim samopoczuciem.
Oczywiście nie wszystkie bolesne słowa są pomówieniami. Jeśli jednak pozostajemy w harmonii ze sobą, dobrze znamy, kochamy i akceptujemy samych siebie, mając świadomość zarówno swoich zalet, jak i (co chyba ważniejsze) wad, nad tymi ostatnimi ciągle pracując, nieprawda na nasz temat nas nie dotknie, a prawda nie będzie zaskoczeniem. Za tę ostatnią możemy być tylko wdzięczni – bliźni, widzący nas takimi, jacy rzeczywiście jesteśmy, zasługują na nasz duży szacunek.
Nie wolno nam też zapominać, że komunikat nadawcy niesamowicie rzadko jest rzeczywiście związany z jego odbiorcą. Ludzie mierzą nas swoją miarą, a często też miarą własnych lęków i niepewności. Na ogół to, co wypowiadamy, mówi dużo więcej (jeśli nie wyłącznie) o nas samych, niż tych, do których nasze słowa kierujemy. Ta wiedza również bardzo pomaga odnaleźć właściwą perspektywę. Każdy człowiek nakłada na rzeczywistość (czy faktycznie istnieje jedna?) swoje własne filtry. Gdyby się poddać osądowi innych na nasz temat, nie mając pewności płynącej z nas samych, kim jesteśmy naprawdę, zaczęłoby się dryfować. Poznajmy się. I polubmy. I… po prostu upewnijmy, czy nie jesteśmy hipopotamem (albo pawianem).
P.S. Na deser mogę załączyć tu tylko jedną piosenkę, której tekst jest chyba najlepszym podsumowaniem mojego wpisu:
I am not my hair
I am not this skin
I am not your expectations, no, no
I am not my hair
I am not this skin
I am the soul that lives within

