Co by tu zmalować?

fot. Marianna Patkowska

Jakiś czas temu byłam na swoim pierwszym makijażowym szkoleniu organizowanym przez firmę Mary Kay. Dostałam po nim certyfikat Niezależnej Konsultantki Mary Kay, który bardzo mnie ucieszył, zwłaszcza ze względu na słowo „niezależna” blisko sąsiadujące na nim z moim nazwiskiem. Wpadłam wtedy na dość szalony (jak widzę teraz, po efektach…) pomysł nakręcenia swojego pierwszego tutorialu makijażowego, czyli w założeniu prostego filmiku z robienia makijażu, mogącego być ewentualną wskazówką dla kogoś, kto stawia w robieniu makijaży swoje pierwsze kroki.
Kiedy po zobaczeniu całego materiału zorientowałam się, że po dwudziestu czterech minutach mówienia nadal siedzę bez makijażu, za to zdążyłam już omówić część literatury francuskiej, makijaż jako zjawisko socjologiczno-psychologiczne, smakowite wypowiedzi moich maleńkich podopiecznych, a także swój stosunek do higieny jako takiej (plus całe zastępy kosmetyków Mary Kay do pielęgnacji twarzy), zrozumiałam, że drzemie we mnie tutorialowe połączenie Woody’ego Allena z Ingmarem Bergmanem. Niestety jedynie z przegadania i dłużyzn, bo daleko mi, rzecz jasna, do ich błyskotliwości, intelektu czy filmowego kunsztu (i mam nadzieję także – zwłaszcza w przypadku Allena – urody).
Reasumując, wyszło mi w sumie ok. 1,5 godziny filmu podzielonego na tutorialową trylogię, ale za to z fatalnym oświetleniem… Oscara – mimo coraz bardziej liberalnego podejścia Akademii Filmowej – raczej nie dostanę.

1. CZĘŚĆ PIERWSZA
Roland
Topor, mycie się, pielęgnacja twarzy kosmetykami Mary Kay

fot. Marianna Patkowska

Nie zdradzę tu rzecz jasna wszystkiego, co powiedziałam w filmiku. Zaznaczę raczej, że oglądający będą mieli niebywałą okazję usłyszeć cudowne opowiadanie Rolanda Topora „Zbyt czysta” ze zbioru opowiadań „Cztery róże dla Lucienne” w moim wykonaniu, a także odrobinę mnie poznać (bez makijażu, co też chyba dosyć symboliczne), jak również dowiedzieć się, co jest, a nie powinno być zdaniem mojego farmaceuty podstawą mojego makijażu. Pokazałam też (naprawdę to zrobiłam!) „jak ładnie się pieni” żel do kąpieli Mary Kay – chociażby ta brawurowa scena warta jest wejścia i zobaczenia części pierwszej tego przydługiego tutorialu. Zachęcam też do dooglądania filmiku do końca – doszłam do pewnego językowego odkrycia (w dwudziestej drugiej minucie), z którego jestem, być może niesłusznie, trochę dumna.

Wszystkie kosmetyki do pielęgnacji twarzy, o których mówię, znajdziemy (wraz ze zdjęciami) w tym wpisie:

fot. Marianna Patkowska

2. CZĘŚĆ DRUGA
Czego się nie dowygląda,
zawsze można dointelektualizować,
makijaż wieczorowy
kosmetykami Mary Kay

fot. Marianna Patkowska

W drugim filmiku pojawiła się wypowiedziana zupełnie spontanicznie fraza: czego się nie dowygląda, zawsze można dointelektualizować, warta – w moim nieskromnym odczuciu – odnotowania w formie tytułu.
Mówię tu trochę o najnowszej rewelacyjnej płycie Dawida Podsiadły „Małomiasteczkowy”, którą w międzyczasie zdążyłam zrecenzować na blogu (tekst znajdziemy TUTAJ) oraz kulisach przyznanego mi certyfikatu, ale przede wszystkim… akcja staje się wartka, gdyż przystępuję wreszcie do wykonywania makijażu! Zdążyłam co prawda umalować jedynie oczy i to ciągle bez rzęs, ale na horyzoncie majaczy coś do złudzenia przypominającego progres.
P.S. Mówiąc w tej części o moim nieustanNym kojarzeniu zalotki z „Mechaniczną pomarańczą” Stanley’a Kubricka, mam na myśli zawsze oczywiście ten obraz:

zdjęcie znalezione w sieci

Wszystkie kosmetyki do makijażu, których używam w filmiku, znajdziemy (wraz ze zdjęciami) w tych wpisach:

fot. Marianna Patkowska

3. CZĘŚĆ TRZECIA
Czy warto było czekać tak… aż do końca?

fot. Marianna Patkowska

Kiedy napięcie sięga zenitu i licznie zgromadzona widownia obserwuje z zapartym  tchem, jak tuszuję rzęsy… kamera wariuje i na przemian albo w przedziwny sposób odbija światło, albo coś nie styka z kadrem, kiedy nachylam się do lustra, ukazując np. jedynie ¾ swojej twarzy, ale za to spore połacie tła nad moją głową. Jednak ogromnym plusem tego filmiku jest to, że na jego końcu… wreszcie można zobaczyć mnie w efekcie finałowym nakładanego przez całą trylogię makijażu. (Choć nie uniknęłam za to dużego błędu w montażu między dwiema ostatnimi scenami, które niechcący zaczęły się przenikać…)
Mogę tylko nieskromnie stwierdzić, że na żywo makijaż prezentował się naprawdę ładnie.

Wszystkie kosmetyki do makijażu, których używam w filmiku, znajdziemy (wraz ze zdjęciami) w tych wpisach:

fot. Marianna Patkowska
fot. Marianna Patkowska
fot. Marianna Patkowska

11 thoughts on “Co by tu zmalować?”

    1. Dziękuję baaardzo 😍 Tak, wiem. Niestety dużo technicznych niedoróbek, mikrofonu nie bardzo umiem użyć, nagrywając telefonem… Ale przyznam się, że zrobiłam jeszcze dwa tutoriale z lepszym światłem (oba już jednofilmowe 😂) i chyba jest troszkę głośniej 😉 Raz jeszcze dzięki za przemiłe słowa!

      Liked by 1 person

Leave a comment