
fot. Marianna Patkowska
Moje życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż myślałam i od niedawna zarabiam na chleb ciałem… pedagogicznym będąc, ale zacznijmy od początku…
Kiedy na moich studiach okazało się, że właśnie odbywam z automatu obowiązkową specjalizację nauczycielską, nie byłam tym faktem jakoś szczególnie zachwycona (przede wszystkim dlatego, że decydując się na specjalizację językoznawczą, musiałam niejako zaliczyć dwie). Jako zdeklarowany człowiek słowa pisanego, nigdy nie widziałam się w roli mówcy. Z kolei jako zdecydowany obserwator, nigdy nie widziałam się w roli lidera. Jakby nie patrzeć, zawód nauczyciela wymaga odnalezienia się nie dość, że w obydwu tych rolach, to jeszcze odnalezienia się w nich równocześnie. Wmówiłam więc sobie, że to aktywność nie dla mnie, no ale obowiązkowe praktyki nauczycielskie trzeba było zaliczyć.
Podczas kiedy większość moich koleżanek i kolegów z roku trafiła w ich ramach do jakichś bezpiecznych i miłych podstawówek, ja – trochę przez przypadek, bo zależało mi na konkretnej opiekunce praktyk – wylądowałam w liceum dla tzw. „trudnej młodzieży” (strasznie zresztą nie lubię tego określenia, bo uważam, że jeśli już, to trudni są w większości dorośli, a młodzież to po prostu młodzież). Byłam niewiele starsza od swojej klasy i dosyć się jej z początku bałam. Niespodziewanie szybko jednak udało mi się jakoś wkupić w jej łaski.
– „Było pięknie, było słońce…” – zaintonował zakapturzony uczeń. – K…, co to jest?
– „Deszcz – będzie słońce” z płyty „Winna” Chylińskiej – odparłam natychmiast.
– rozmowy z uczniami
Od momentu powyższej krótkiej wymiany myśli, poczułam się przyjęta do grona tych fajnych dzieciaków. Groźby karalne od jednej agresywnej dziewczyny, która poczuła się pokrzywdzona, że nie oceniłam jej pracy tak, jakby sobie tego życzyła, usłyszałam tylko raz – na szczęście mnie nie pobiła, za co jestem jej ze wszech miar wdzięczna.
Samo prowadzenie zajęć okazało się fascynującą przygodą. Wszystko, o czym mówiłam, starałam się ilustrować muzyką poważną (albo dawną z omawianej epoki, albo – w przypadku mitologii – muzyką współczesną, traktującą o konkretnym micie). Równocześnie, żeby nie popaść w rutynę, starałam się ich zaskakiwać – np. kiedy przy renesansie, widząc ich znużenie, włączyłam piękne pieśni Johna Dowlanda śpiewane (zresztą doskonale) przez Stinga, z wielkim rozbawieniem obserwowałam szok, jaki to u nich wywołało, bo przecież Stinga znają, bo ktoś np. miał ten album w domu – ciągle dopytywali:
– Ale czy tak można?
– A dlaczego nie? John Dowland był wspaniałym renesansowym kompozytorem, a fakt, że te pieśni wykonuje akurat Sting, przecież tego nie zmienia – odpowiadałam.
– rozmowy z uczniami, ciąg dalszy
Widziałam, że odczuwają jakiś dysonans, ale chyba im się podobało. Prawdziwego szoku z kolei doświadczyłam ja, kiedy zaserwowałam im trzy niedługie fragmenty różnych mniej lub bardziej współczesnych oper o Edypie (m.in. „Oedipus Rex” Igora Strawinskiego i „Œdipe” George’a Enescu), a wśród nich – trochę, przyznam, w ramach eksperymentu – także dosyć trudnej w odbiorze opery „Oedipus der Tyrann” Carla Orffa i… większości ona właśnie najbardziej przypadła do gustu. Było to niesłychanie budujące i przywróciło mi wiarę w człowieka.
Dziś – wiele lat (zapierania się rękami i nogami przed pracą w szkole i zabunkrowania się na niwie turystycznej) od tamtych przymusowych praktyk, oficjalnie wkroczyłam na nauczycielską ścieżkę kariery w bezpiecznej i miłej podstawówce. Szybko okazało się, że ta praca daje nieprawdopodobnie dużo radości i satysfakcji, a przede wszystkim poczucie, że się robi coś naprawdę ważnego, mającego wielkie znaczenie w dużo szerszym wymiarze. Do tego nie miałam chyba świadomości jak cudowne są dziecięce umysły. No bo który dorosły wpadłby na to, że:
słowo „mówić” można wymienić na… kOmunikować się
mowa różni się od pisma tym, że nie można mówić na czerwono
to drugie słowo, podobne do „dialogu”, ale oznaczające wypowiedź jednej tylko osoby nazywamy… halucynacjami
czy
koncepcja, że Ewa powstała z żebra Adama świadczy o tym, że kobiety są mądrzejsze od mężczyzn, bo mają swoją własną mądrość plus jeszcze tę z żebra Adama ❤
W tym miejscu nie mogłabym nie podziękować wszystkim swoim nauczycielkom ze szkoły podstawowej – były dla mnie ogromnym wzorem. Już w pierwszym tygodniu swojej pracy zyskałam miano „najfajniejszej pani od polskiego”, przede wszystkim mając je właśnie w pamięci. Stanowiły niezwykle cenny przykład tego, jakim nauczycielem nigdy nie chciałabym się stać. Nie było mi trudno, bo od razu wszystkich swoich uczniów najzwyczajniej w świecie polubiłam.
Jeśli, wg tytułowego porzekadła, uczenie dzieci własnych jest jeszcze fajniejsze, to już nie mogę się doczekać!
💐💐💐 Wszystkim Nauczycielom z okazji ich dzisiejszego święta życzę mądrości i cierpliwości do rzeczy tak przerażających jak np. instytucja dziennika (której ciągle jeszcze nie opanowałam w sposób zadowalający). Dedykuję nam wszystkim poniższą piosenkę: 💐💐💐

W końcu jakiś wpis. Taką nauczycielkę to ja bym mógł mieć
LikeLiked by 1 person
No przepraszam bardzo, że tyle to trwało, ale samo uczenie dzieci to relaks przy ilości biurokracji, którą muszę jakoś ogarnąć. Ze wszystkim ciągle jestem do tyłu i chyba zapowiada się tak cały najbliższy rok. Ale postaram się tak zorganizować, żeby w miarę regularnie jednak pisać też 😉
LikeLiked by 1 person
P.S. No i chciałam tylko nieśmiało zauważyć, że mój strój (a dokładnie element panterkowy) ściśle się wiążę z podlinkowaną piosenką 😀
LikeLike
I to mnie cieszy że znajdziesz czas dla zagorzałych czytelników twojego Bloga 🙂
LikeLiked by 1 person
Tak, kończę wpis. Tak wielbię swoich Czytelników, że aż się poświęciłam i poszłam na Smarzowskiego do kina (i marzę tylko o tym, żeby jego film jak najszybciej “odzobaczyć”…) 😉
LikeLiked by 1 person
Co znaczy odzobaczyć ?
LikeLike
Wyjaśnienie jest już w tym słowie 😀
LikeLiked by 1 person
No domyślam się co może oznaczać ale może by tak pełnym zdaniem i nie jednym 🙂
LikeLike
Przedrostek “od” w następującym słownikowym znaczeniu:
2. «przedrostek tworzący czasowniki od podstaw imiennych, oznaczający zmniejszenie lub usunięcie czegoś, np. odczulić […]
Czyli w tym przypadku “odzobaczyć” to inaczej cofnąć zobaczenie 😉
LikeLiked by 1 person
No rozumiem, ale dlaczego ?
LikeLiked by 1 person
Na to pytanie odpowiem już w recenzji. W każdym razie współczesne polskie kino coraz bardziej mnie męczy.
LikeLiked by 1 person
Mam chyba podobne zdanie na temat poslkiego kina.
LikeLike
Oczywiście czekam na wpis 😀
LikeLiked by 1 person
Wszystkiego naj nauczycielko! 🙂
LikeLike
Dziękuję 😙😘😚
LikeLiked by 1 person